K*lips Lovely Sweety

K*lips Lovely Sweety


Cześć!

Dawno mnie tu nie było, a wszystko za sprawą bardzo zwariowanego marca. Rok 2017 zaczął się dla mnie bardzo intensywnie i w zasadzie cały kwartał taki był. Przyszła wiosna, nowa energia pojawiła się więc i we mnie. Chciałabym pozmieniać kilka starych przyzwyczajeń, żeby żyło mi się lepiej. Wiem, że zabrzmi to nieco enigmatycznie i może filozoficznie, ale przez ostatni rok tak naprawdę żyłam jakby obok swojego życia. Brałam to co przynosi los, zamiast zaryzykować, zrobić krok do przodu. Dzisiaj, jestem bardziej świadoma tego co się ze mną dzieję, moja piramida potrzeb nieco się przedefiniowała i nie będę już biernie się przyglądać jak czas i moje życie przecieka mi przez palce. Wszystko bowiem odkładałam na jutro, na Święte Nigdy. I nie mówię tutaj o przykrych obowiązkach, ale również o rozrywkach, podróżach czy po prostu małych przyjemnościach. Jutro może nigdy nie nadejść.

k-lips-lovely, zamiennik-kylie-jenner, lovely-matowa-pomadka

W myśl mojego nowego motta z ostatniego zdania powyższego akapitu, pozwoliłam sobie przekroczyć próg przybytku dla kobiet spragnionych makijażowych i pielęgnacyjnych wrażeń - Rossmanna. Z racji intensywnego procesu myślowego jaki zaszedł w mojej głowie, postanowiłam udać się do szaf kolorówki, aby zmiany poglądów wesprzeć kolejną piękną szminką. Miałam ambitny nawet plan kupna czegoś z "wyższej" półki, tj. Bourjois bądź L'Oreal, ale moją uwagę przykuła zupełnie przez przypadek szafa Lovely. O dziwo, wszystkie cztery odcienie pomadek K Lips były dostępne, toteż szczęśliwa wybrałam jeden z kolorów (Sweety) i wesoło podreptałam do kasy. Uśmiech powiększył mi się jeszcze, gdy okazało się, że zapłacę za pomadkę niecałe 5 zł mniej! Toż to prawdziwy interes.
k-lips-lovely, zamiennik-kylie-jenner, lovely-matowa-pomadka
Lovely K*lips Sweety to tak naprawdę zestaw dwóch kosmetyków - matowej pomadki w płynie oraz konturówki. Kolor pomadki to piękny przybrudzony róż - kolor, który mogłabym nosić na ustach nieustannie. Mam wrażenie, że nigdy mi się nie znudzi. Kredka posiada bardzo zbliżony odcień, jest jednak troszkę jaśniejsza. Warto również dodać, że duet Lovely dostajemy w papierowym kartoniku. Nie muszę chyba wskazywać na zalety takiego rozwiązania? Kupujemy pomadkę, mając pewność, że nikt jej wcześniej nie "testował". Za to duży plus dla Lovely.
k-lips-lovely, zamiennik-kylie-jenner, lovely-matowa-pomadka
Sama aplikacja K*lips jest bardzo prosta. Najpierw obrysowujemy usta kredką, potem wypełniamy płynną pomadką. Początkowo kredka wydawała mi się dość twarda, ale wraz z każdym użyciem to uczucie mijało. Aplikator pomadki również jest bardzo wygodny - ma skośnie uciętą gąbeczkę (jak standardowy błyszczyk). Krzywdy sobie nim nie zrobimy :) Poza tym nabiera idealną ilość produktu na raz. Sprawia to, że pomadka Sweety K Lips jest bardzo wydajna. 
k-lips-lovely, zamiennik-kylie-jenner, lovely-matowa-pomadka
Pomadka trzyma się na ustach dobre kilka godzin. Wiadomym jest, że zależy to również od tego jak bogate życie spożywcze prowadzimy :) Schodzi równomiernie, nie trzeba wciąż przeglądać się w lusterku bądź zawracać głowy koleżance siedzącej obok. K*lips nie zrobi też z Waszych ust Pustyni Błędowskiej. Oczywiście jeśli Wasze usta przypominają właśnie Saharę, nie liczcie, ze po nałożeniu matowej pomadki ich stan się poprawi :) Zadbane usta dopełnią tylko bardzo przyzwoite właściwości tej płynnej pomadki. Moje usta nie są w idealnym stanie na poniższym zdjęciu, ale nie mogłam sobie odmówić prezentacji koloru Sweety. 
k-lips-lovely, zamiennik-kylie-jenner, lovely-matowa-pomadka
Reasumując, ja jestem na tak! Zdecyduję się na pewno jeszcze na inny kolor, pewnie wtedy, gdy znowu będę chciała sobie za coś podziękować :) Zaprezentowany zestaw można dorwać w Rossmannie za 19,99 zł. 

Dajcie znać, czy znacie tę "podróbkę" pomadek Kylie Jenner i jak Wam się podoba kolor. 
Syoss Anti-Grease suchy szampon

Syoss Anti-Grease suchy szampon


Witam Was serdecznie!

Kiedy pytają mnie, jakie jest moje kosmetyczne odkrycie roku 2016, odpowiadam: suchy szampon. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że rzeczony produkt do włosów naprawdę działa. Ba, całkiem dobrze działa. Zaczęłam od najbardziej popularnych Batiste, ale obecnie sprawdzam Syoss Anti-Grease. Suchy szampon Syoss w zielonym opakowaniu zbiera na Wizażu bardzo słabe recenzje. Z lekka mnie to dziwi, ale być może jestem w nielicznej części, u której szampon po prostu działa :)

suchy-szampon-syoss, zielony-syoss, dry-shampoo-syoss

Na wstępie, powiem Wam od razu, że marka Syoss nie wzbudza mojego zaufania. Po przejściach z bardzo ciężkimi szamponami, które w jeden dzień pozbawiały moje włosy świeżości, po prostu zraziłam się do marki. Tego szamponu również nigdy bym nie poznała, gdyby nie to, że udało mi się go wygrać w jednym z rozdań. Podchodziłam do niego z pewną rezerwą, ale ostatecznie przełamałam się. I nie żałuję :)

suchy-szampon-syoss, zielony-syoss, dry-shampoo-syoss

Syoss Anti-Grease - trudne początki

Ważne jest, by prawidłowo obchodzić się z tym szamponem. Po pierwszej aplikacji moim oczom ukazały się siwe plamy na włosach. Nie mogłam za bardzo tego wyczesać i pomyślałam sobie, że w takim stanie to ja na pewno nie wyjdę z domu. Szybko włączyłam jednak suszarkę i udało mi się pozbyć nadmiaru szamponu :) Mój sposób na Syoss? Dobrze wstrząsam butelką, spryskuję włosy delikatnie (i partiami) z dość sporej odległości, od razu wyczesując nadmiar kosmetyku. U mnie to działa. Biały nalot nie pojawił się już nigdy w takiej ilości jak za pierwszym razem. Nie wiem jednak, jak szampon będzie współpracował z ciemnymi włosami.

suchy-szampon-syoss, zielony-syoss, dry-shampoo-syoss

Syoss Anti-Grease - działanie

Suchy szampon Syoss Anti-Grease (przeznaczony do włosów szybko przetłuszczających się) odświeża moje włosy na dłużej niż Batiste. Mam wrażenie, że lepiej zbiera sebum, może jest nieco mocniejszy. W każdym razie, widzę, że moje włosy dłużej zachowują świeżość (jeśli spryskam je rano to do samego wieczora). Faktycznie stają się trochę bardziej matowe, ale ten efekt uboczny zauważyłam również przy Batiste. 

suchy-szampon-syoss, zielony-syoss, dry-shampoo-syoss

Oczywiście nie używam szamponu nagminnie, ale nie mogę powiedzieć, by podrażnił skórę mojej głowy czy spowodował jakieś inne nieprzyjemne reakcje. Zapach suchego szamponu Syoss dla mnie jest odświeżający, ale szybko się ulatnia (Batiste chyba dłużej zostaje na kosmykach). Obecnie w Rossmannie szampon Syoss kosztuje 13,99 zł za 200 ml, ale taniej widziałam go chociażby w Kauflandzie. 

Miałyście do czynienia z zielonym suchym szamponem od Syoss? Używacie tego typu wynalazków? 

Zapraszam do zapoznania się z recenzją dzikiego Batiste Wild :) 

Bioamare pomarańczowy peeling cukrowy

Bioamare pomarańczowy peeling cukrowy


Cześć!

Tydzień temu pokazywałam Wam olej kokosowy Bioamare, marki dostępnej w Tesco. Jednak prócz oleju kokosowego skusiłam się na naturalny pomarańczowy peeling cukrowy. Od kiedy zauważyłam naocznie efekty regularnego peelingu, stwierdziłam, że tego typu kosmetyk jest mi potrzebny w pielęgnacji ;) Gładka, natłuszczona skóra to zdecydowanie coś co lubię. 

peeling cukrowy bioamare, pomaranczowy-peeling-cukrowy, nacomi-peeling

Już chwilę po otwarciu opakowania tego peelingu mój nos poczuł niezwykle przyjemny aromat. Tak pachną dojrzałe w słońcu pomarańcze i to chyba prosto z drzewa :) Pomarańczowy zapach od razu pobudza mnie do działania i daje energetycznego kopa :) Nie jest to bowiem wyciszający, delikatny zapach. Czuć go również na ciele po wykonanym masażu. 

peeling cukrowy bioamare, pomaranczowy-peeling-cukrowy, nacomi-peeling

Działanie peelingu cukrowego 

Peeling cukrowy Bioamare (7,5 zł/100ml) ma dość zbitą konsystencję. Jednak pod wpływem ciepła palców ustępuje i bez trudu rozprowadza się po ciele. Drobinki cukru początkowo są ostre, jednak z czasem topią się, zdzierając martwy naskórek. Naturalny peeling pomarańczowy zawiera w składzie masło shea oraz olej macadamia, dzięki którym skóra zyskuje odpowiedni stopień nawilżenia. Nie jest napięta czy podrażniona, ale wygładzona i nawilżona. Co ważne, peeling ma prosty, ale świetny skład. Jedyną wadą jaką dostrzegam w tym peelingu jest jego pojemność - opakowanie 100 ml to taki maluszek...

peeling cukrowy bioamare, pomaranczowy-peeling-cukrowy, nacomi-peeling
Skład:
Sucrose, Buytrospermum Parkii Butter, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Cocas Nucifera Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Citrus Dulcis Oil, Limonene, Linalool, Citral Citronellol
Z wielką chęcią sięgam po ten produkt. Peeling ma za zadanie ujędrnić skórę. Wierzę, że każdy peeling lekko wspomaga proces ujędrniania, jednak nie sądzę, żeby ten czy inne peelingi były złotym środkiem na cellulit :) Oczywiście nie przeczę, że masaż, który podczas peelingu serwujemy naszej skórze nic nie daje. Sądzę, że pomaga. A na pewno regularne peelingowanie wspomaga proces "wymiany" naskórka. 

Bioamare = Nacomi? 

Liczyłam, że i na tym kosmetyku się nie zawiodę i moje oczekiwania zostały spełnione. Naturalny pomarańczowy peeling Bioamare to przyjemny dla nosa i skóry kosmetyk :) Jeśli w Waszej okolicy nie ma Tesco, to zajrzyjcie do oferty marki Nacomi, ponieważ i pod ich szyldem możecie znaleźć peeling o takim samym składzie. 
Dotychczas na moim blogu pojawiły się tylko dwie recenzje peelingów: pachnące mango od Framony oraz scrub arganowy od The Body Shop.

Zachęcam Was komentowania - dajcie znać jakie są Wasze ulubione peelingi :)

Bioamare olej kokosowy

Bioamare olej kokosowy


Witajcie!

Sezon zimowy oznacza dla mnie przesuszenie skóry. Mogę pić 2 litry wody dziennie, a i tak moja skóra nie wygląda zachęcająco. Dlatego zimą stawiam na silne nawilżenie, również to zewnętrzne. Z chęcią używam masła shea czy oleju kokosowego. I może jestem dziwna, ale lubię tę tłustawą warstewkę po nałożeniu oleistych emulsji :) Nie mogłam więc nie skusić się na olej kokosowy Bioamare dostępny w Tesco. 

rafinowany-olej-kokosowy, olej-kokosowy-bioamare, olej-kokosowy-tesco

Bioamare zauważyłam na półkach Tesco już w ubiegłym roku. Korzystne ceny i porządne składy to coś co lubi chyba każda z nas :) Nigdy jednak nie wczytywałam się dokładnie kto jest producentem Bioamare. Okazało się, że to znane i powszechnie lubiane Nacomi. Ucieszyło mnie to niezmiernie, zwłaszcza gdy do Tesco miałam jakieś 500 metrów. Bioamare (podobnie jak Nacomi) wytwarza naturalne kosmetyki, bez sztucznych dodatków, również dla alergików czy wegetarian. 

rafinowany-olej-kokosowy, olej-kokosowy-bioamare, olej-kokosowy-tesco

Olej kokosowy Bioamare

Rafinowany olej kokosowy Bioamare (7,50zł/100ml) spisuje się zimą doskonale. Nawilża skórę na długi czas, pokrywając ją warstewką ochronną. Mam wrażenie, że dobrze ją też uelastycznia, dzięki czemu jest mniej podatna na uszkodzenia, ale też po prostu wygląda lepiej. Rafinowany olej kokosowy nie pachnie, dlatego może się spodobać osobom, które nie przepadają za kokosowym aromatem. Ja akurat jestem jego fanką, ale znam osobę, którą kokos przyprawia o ból głowy. 

rafinowany-olej-kokosowy, olej-kokosowy-bioamare, olej-kokosowy-tesco

Olej kokosowy na włosy 

Olej kokosowy z powodzeniem stosuję również na włosy. Z zasady niskoporowate włosy preferują ten olej, ale od każdej reguły są wyjątki. Dzięki olejowi kokosowemu moje włosy są lepiej dociążone i powiedziałabym, że bardziej mięsiste. Poza tym bezpośrednio po nałożeniu i wysuszeniu ładnie lśnią :)

rafinowany-olej-kokosowy, olej-kokosowy-bioamare, olej-kokosowy-tesco

Olej kokosowy w słoiczku o wiele bardziej przypadł mi do gustu niż ten KTC w butelce, który już miał swoją recenzję na blogu. Nie muszę chyba też dodawać, że olej kokosowy to kosmetyk ogromnie wydajny - niewielka ilość wystarcza, by natłuścić skórę. Małe opakowanie spokojnie wystarcza mi na kilka miesięcy pielęgnacji. 

O zastosowaniu oleju kokosowego w mojej pielęgnacji możecie przeczytać również tutaj
Chętnie dowiem się czy Wy używacie oleju kokosowego i w jaki sposób. Dajcie znać w komentarzach :)

Lovely Gold Highlighter - perełka za grosze

Lovely Gold Highlighter - perełka za grosze


Witam Was serdecznie!

Rozświetlacz Lovely - okrzyknięty zamiennikiem Mary-Lou - znalazł się w mojej kosmetyczce, za sprawą konkursu na jednym z blogów. Znając mnie i mój makijażowy minimalizm (żeby nie powiedzieć ascetyzm) nigdy bym go nie poznała. Po prostu chyba nie lubię błyszczeć :) Jednak przełamałam się, nieudolnie nałożyłam świecący proszek na twarz i wyszłam z domu. Czynność powtórzyłam jeszcze kilka razy i jakoś już tak zostało.

lovely-gold-highlighter, lovely-rozswietlacz, tani-rozswietlacz
Opakowanie rozświetlacza jest plastikowe, może też niezbyt wyszukane, ale póki nie spadnie na płytki w łazience myślę, że da radę. Każdy wie, że nie należy oceniać książki po okładce :) Cena natomiast kształtuje się bardzo korzystnie - Gold Highlighter w Rossmannie kupicie za 9,29zł.

lovely-gold-highlighter, lovely-rozswietlacz, tani-rozswietlacz
Zaznaczę od razu, że nie mam żadnego porównania, jeśli chodzi o rozświetlacze, ponieważ Lovely Gold to mój pierwszy. Nie trzeba być jednak specjalistą, żeby widzieć efekt. Dzięki Lovely Gold czuję się jak ozłocona :) 

lovely-gold-highlighter, lovely-rozswietlacz, tani-rozswietlacz
Rozświetlacz nie wygląda tandetnie, nie jest nachalny. Tworzy na twarzy przyjemną dla oka taflę. Buzia od razu wygląda promiennie i świeżo. Dodatkowo, warto zaznaczyć, że rozświetlacz Lovely nie migruje z twarzy, nie pyli i utrzymuje się na niej cały długi dzień. Ja jestem kosmetycznym laikiem i nie musicie mi wierzyć, ale kosmetyk zbiera naprawdę dobre opinie w sieci. 

lovely-gold-highlighter, lovely-rozswietlacz, tani-rozswietlacz

Rozświetlacze Lovely są dostępne w dwóch wersjach: Gold - do twarzy o ciepłym odcieniu i Silver - do twarzy o chłodnym odcieniu. 
Znacie ten kosmetyk Lovely? Jakie są Wasze ulubione kosmetyki do makijażu za mniej niż 10 zł?
 
PS Dziś obudziło mnie piękne słońce. Niedługo wiosna, jest to bardzo pocieszające :) I już w tym tygodni idąc rano do pracy, słyszałam śpiewające ptaki. A będzie tylko lepiej. Czekam na ciepełko. 

Żel aloesowy - właściwości + recenzja żelu aloesowego Safira

Żel aloesowy - właściwości + recenzja żelu aloesowego Safira


Witajcie!

Jeśli miałabym wybrać jeden z produktów kosmetycznych, który moim zdaniem zdobył szczególną popularność w minionym roku, to byłby to (między innymi) żel aloesowy. Właściwości żelu aloesowego były już ponoć znane w Starożytności. W moim domu kiedyś rósł aloes. Babcia łamała jego liście, gdy się skaleczyłam i przykładała je do skaleczenia. Przez wiele lat nie pamiętałam o tym, jak świetnie sprawdza się ta roślina w przypadku wielu problemów skórnych - w końcu żele dostępne w aptekach czy drogeriach powstają na bazie miąższu aloesu.

zel-aloesowy-wlasciwosci, zel-aloesowy-zastosowanie

Właściwości aloesu

Miąższ aloesu w głównej mierze składa się z wody i substancji aktywnych: aminokwasów oraz witamin C, B1, B2, B3. Źródła podają, że zawiera on również takie pierwiastki jak potas, wapń, magnez, sód, fosfor, cynk, siarkę czy żelazo, a także wiele innych substancji, które pozytywnie wpływają na funkcjonowanie ludzkiego organizmu.
 

Zastosowanie żelu aloesowego

Lista zastosowań żelu aloesowego jest bardzo długa. Możemy wykorzystywać go zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Aloes ze względu na swój skład:
  • świetnie nawilża i uelastycznia skórę;
  • sprzyja regeneracji komórek;
  • przeciwdziała powstawaniu zmarszczek;
  • ma działanie grzybobójcze;
  • rozjaśnia przebarwienia, blizny potrądzikowe;
  • przynosi ukojenie podczas wszelkich stanów zapalnych skóry (wysypki, ukąszenia owadów, zranienia, stłuczenia - przyspiesza gojenie się);
  • regeneruje mięśnie;
  • łagodzi skutki oparzeń (również słonecznych).

Wybierając żel aloesowy, należy przede wszystkim zwrócić uwagę na skład.  Jakiś czas temu przyszło mi używać żelu aloesowego marki Safira. Skład moim zdaniem nie był wystarczająco dobry. Podobno prawidłowo żel aloesowy powinien zawierać na pierwszym miejscu w składzie właśnie ekstrakt z aloesu, nie wodę czy inne substancje. Warto również zwrócić uwagę, czy żel danej marki posiada certyfikat Międzynarodowej Rady Naukowej ds. Aloesu na opakowaniu. 

Gdzie kupić najbardziej popularne żele aloesowe, możecie sprawdzić tutaj. Jednak myślę, że wiele aptek powinno mieć w swoim asortymencie tak wszechstronny produkt. 

zel-aloesowy-wlasciwosci; zel-aloesowy-zastosowanie

Opinia o żelu aloesowym Safira

Żel do ciała marki Safira (23,80zł/300ml) jest przeznaczony do codziennej pielęgnacji całego ciała. Ja jednak głównie wykorzystywałam go jako balsam nawilżający skórę. W moim odczuciu słabo jednak radził sobie z tym tematem. Faktycznie dawał uczucie ukojenia (zwłaszcza po opalaniu), ale efekt nawilżenia nie był długotrwały. Poza tym zostawiał na skórze lepką warstwę, która - choć znikała po chwili - nie zachęcała do używania.

zel-aloesowy-wlasciwosci; zel-aloesowy-zastosowanie
Skład żelu przedstawia się następująco i szczerze przyznaję, nie wzbudził mojego zaufania:

Aqua, Glycerin, Aloe Vera Barbadensis Leaf Extract, TEA, Carbomer, Disodium EDTA, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, CI 47005, CI 42090, CI 15510.

Być może ja miałam zbyt duże oczekiwania, ale niestety ten żel nie przekonał mnie do siebie.

Dajcie znać, czy żel aloesowy towarzyszy Wam w pielęgnacji i w jakim zakresie.

AA Ethnic Beauty Himalayan Ritual krem do rąk

AA Ethnic Beauty Himalayan Ritual krem do rąk


Cześć!

Dawno temu ciągle zadawałam sobie pytanie: jak dbać o dłonie? Sucha skóra rąk nie wygląda korzystnie. Jak każda z nas marzyłam o zadbanych dłoniach. Postanowiłam więc kategorycznie, że będę częściej sięgać po krem. To okazało się strzałem w dziesiątkę. Potrzebowałam większej regularności ze względu na fakt, że często miałam styczność z wodą. Skóra otrzymywała zbyt małą dawkę nawilżenia. Dziś moje dłonie już nie straszą, a ja nie wyobrażam sobie mojego kosmetycznego życia bez kremu do rąk :)

aa-himalayan-ritaul-krem-do-rak, aa-ethnic-beauty
Seria AA Ethnic Beauty pojawiła się stosunkowo niedawno na rynku i już zdążyła przyciągnąć moją uwagę. Poznałam już balsam do ciała Himalayan Ritual, a teraz nadszedł czas na krem do rąk. Wygląd całej linii przywodzi na myśl egzotyczne wakacje i kojarzy się bardzo pozytywnie. Krem pachnie tak jak balsam do ciała - kwiatowo, ale nie można powiedzieć, że jest to zapach banalny i przewidywalny. 

aa-himalayan-ritaul-krem-do-rak, aa-ethnic-beauty

Krem-maska Ethnic Beauty ma z założenia regenerować skórę dłoni. Wchłania się bardzo szybko, co jest zasługą lekkiej konsystencji. Natłuszcza dłonie, nadając im zdrowy wygląd (przyznaję, że tak jakoś przyjemnie się błyszczą po nałożeniu kremu).

Skład:
Aqua, Glycerin, Paraffinum Liquidum, Ethylhexyl Stearate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Oryza Sativa Bran Oil, Glycine Soja Oil, Centella Asiatica Leaf Extract, Ozonized Oryza Sativa (Rice) Callus Culture, Adansonia Digitata Seed Oil, Dimethicone, Oenothera Biennis Oil, Bambusa Vulgaris Shoot Extract, Perilla Ocymoides Seed Oil, Allantoin, Tocopheryl Acetate, Palm Kernel Glycerides, Squalane, Behenyl Alcohol, Palmitic Acid, Stearic Acid, Panthenol, Lecithin, Cetyl Alcohol, Lauryl Alcohol, Myristyl Alcohol, Ceramide NP, Cera Microcristallina, Propylene Glycol, Butylene Glycol, Sodium Polyacrylate, Dicaprylyl Carbonate, Phenoxyethanol, Trideceth 6, Polyglyceryl-3 Caprate, Ethylhexylglycerin, Synthetic Fluorphlogopite, Parfum, CI 77491
Źródło: kosmetykiaa.pl

Gdy używam kremu regularnie nie muszę się martwić o suche skórki wokół paznokci. Nawilżenie jest jeszcze wyczuwalne po kilkukrotnym myciu rąk. Nie spodziewałam się, że tak lekki krem będzie tak długo utrzymywał dłonie w tak dobrej kondycji. Krem Himalayan Ritual AA Ethnic Beauty na pewno kupicie w Rossmannie za niecałe 10 zł. Skład możecie sobie przeanalizować, ale naturalny nie jest :)

Dajcie znać czy lubicie kremować dłonie i jak o nie dbacie zimą. 

Zachęcam Was również do odwiedzenia recenzji balsamu do ciała Himalayan Ritual.  
The Body Shop Wild Argan Oil Scrub + garść noworocznych przemyśleń

The Body Shop Wild Argan Oil Scrub + garść noworocznych przemyśleń


Witajcie!

The Body Shop to marka kosmetyczna, do której wzdychałam dłuższy czas. W końcu jednak sklep stacjonarny The Body Shop pojawił się w łódzkiej Manufakturze i przestałam tylko wzdychać :) Niedawno przypomniałam sobie również, że przecież miałam już okazję poznać trzy kosmetyki z linii arganowej The Body Shop: peeling, żel pod prysznic oraz masło. Nigdy jednak moje recenzje tych kosmetyków nie ujrzały światła dziennego, ponieważ nie zamieściłam ich na blogu. Czasem mam taką niechlubną tendencję do odkładania rzeczy na Święte Nigdy. Czas to zmienić.

the-body-shop-argan, peeling-the-body-shop
Linia arganowa The Body Shop (link afiliacyjny) pachnie w moim odczuciu dość intensywnie. Zapach całej serii jest mieszanką słodkości, egzotyki, olejku arganowego i czegoś czego nie potrafiłam nazwać. Sama zaakceptowałam ten zapach, ale moich domowników przyprawiał o ból głowy ze względu na dużą intensywność. Teraz, gdy sobie o nim przypomnę mam wrażenie, że tak pachnie luksusowe, zadbane ciało, wygrzane w słońcu Maroka :) 

the-body-shop-argan, peeling-the-body-shop
Peeling, a dokładniej scrub Wild Argan Oil to delikatny zdzierak. Drobinki zatopione w dość gęstym żelu subtelnie masowały moją skórę. Dla mnie jest to jak najbardziej w porządku, ponieważ nie lubię ostrych drobinek w peelingach. Przyznacie jednak, że 50 ml to bardzo mało. Dlatego oszczędnie sobie z nim poczynałam, ale i tak skończył się zbyt szybko. Skóra po użyciu peelingu pachniała jeszcze całkiem długo, była gładka i nieprzesuszona. Na skórze nie zostawało również nieprzyjemne uczucie lepkości.

wild-argan-oil-the-body-shop, the-body-shop-argan, peeling-the-body-shop
W zasadzie tak niewielkie opakowanie pozwoliło mi jedynie na skosztowanie możliwości The Body Shop. Dziś, kiedy mam stacjonarny dostęp do kosmetyków tej marki, mogę poznać inne linie i mam zamiar to uczynić. Nie mówię, że The Body Shop zawróciło mi w głowie, ponieważ uważam, że na rynku dostępnych jest wiele kosmetyków w niższych cenach, które działają równie dobrze. Ale trzeba spełniać swoje zachcianki :)

Zauważyłam ostatnio, że lubię sobie odmawiać przyjemności. Wszystko tłumaczę brakiem czasu, pieniędzy i dążeniem do minimalizmu. Efekt jednak jest taki, że robię jedynie rzeczy, które muszę, bo nawet odrobina szaleństwa nie przystoi osobie dorosłej. A moje ulubione ostatnio stwierdzenie to "nie mam czasu". Nie chcę Was tutaj zalewać swoimi negatywnymi przemyśleniami, ale może Wy też stoicie przed jakimiś dylematami. Powiedzcie mi, jak znajdujecie czas zupełnie dla siebie? Czy przychodzi Wam to łatwo? 
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :) 

Maseczki Balea - mój pierwszy potrójny raz z marką Balea

Maseczki Balea - mój pierwszy potrójny raz z marką Balea


Witajcie cieplutko :) 
Ciepło nam się dzisiaj przyda, bo zima pokazała swoje prawdziwe oblicze. Najchętniej w ogóle nie opuszczałabym mieszkania, ale niestety, trzeba pracować... Przeglądając folder ze zdjęciami na bloga, przypomniałam sobie o maseczkach Balea, które miałam okazję używać w ubiegłym roku. Balea to dla mnie zupełnie niepoznana marka i chyba też powinnam dodać ją do zestawienia marek marzeń, które przedstawiłam Wam ostatnio. Na przekór zimowej aurze zapraszam Was na recenzję trzech masek do twarzy (spójrzcie, jakie mają kolorowe i przyjemnie dla oka opakowania, od razu człowiekowi przypomina się lato :D).
balea-maski, maski-z-dm, niemieckie-maski

Trzy maski - trzy różne działania i trzy różne opinie. Co je łączy to opakowanie - 2 saszetki zawierają po 8ml kosmetyku. Cena w drogeriach online waha się od 3 do 6 zł. 

balea-maski, maski-z-dm, niemieckie-maski
Zacznę od pierwszej z nich - maski peel off, która najmniej przypadła mi do gustu. W składzie bardzo wysoko znajdziemy alkohol, toteż po otwarciu opakowania "uderzył" mnie wręcz mocno alkoholowy aromat. Przyznaję, że ze sporą obawą nakładałam to żelowe cudo na twarz, wyczekując tylko podrażnienia razy milion. Nic takiego jednak nie miało miejsca, chociaż przyznaję, że zmyłam ją bardzo szybko, ponieważ zaczęły szczypać mnie oczy. 
Niestety, zdjęcie maski było dość utrudnione - tak naprawdę zdjęłam ją w strzępach ze swojej twarzy, przeklinając w duchu swoją ciekawość/głupotę :P Być może ja też jestem tutaj winna, bo nie potrafiłam nałożyć jej równomiernie, przez co również nierównomiernie zastygała. Niemniej nie będę Wam polecać tej maski. 

balea-maski, maski-z-dm, niemieckie-maski
Druga maseczka "moment szczęścia" już bardziej przypadła mi do gustu. Fajnie nawilżyła moją skórę, choć przyznaję, że nie za długo cieszyłam się efektem nawilżenia. Skóra twarzy stała się gładka i przyjemna w dotyku. 

Zmywanie brzoskwiniowej maski przebiegało bez problemów. I faktycznie poczułam szczęście przez moment. Maseczka przeznaczona jest dla skóry normalnej i taka skóra faktycznie może być zadowolona z jej działania.


balea-maski, maski-z-dm, niemieckie-maski
Ostatnia maseczka przypomniała mi, że jakieś dwa lata temu poznałam jogurtową maseczkę marki Rival de Loop. Podobieństwo Rossmannowskiej maski i maski Balei jest uderzające. Truskawkowo-jogurtowa wersja Balei sprawiła, że moja skóra naprawdę się odprężyła. 
Piętnaście minut po nałożeniu maski tak naprawdę nie miałam już czego zbierać z twarzy. Praktycznie cały kosmetyk się wchłonął, pozostawiając moją skórę w dobrej kondycji - nawilżoną, wygładzoną i promienną. Byłam w szoku jak sprawnie i szybko zadziałała ta maska. Pachniała przyjemnie, oczywiście truskawkami. Zdecydowanie faworytka spośród testowanych przeze mnie trzech wersji.


Jak widzicie, te trzy maski sprawdziły się u mnie zupełnie różnie. Najbardziej zadowolona jestem z wersji truskawkowo-jogurtowej. Gdyby nie utrudniona dostępność kosmetyków tej marki w Polsce, kupiłabym ją po raz kolejny. Myślę, że znów skuszę się na jogurtową maskę Rival de Loop dostępną w Rossmannie, by przekonać się, jak sprawdzi się u mnie teraz. 

Dajcie znać, jakie kosmetyki Balea polubiłyście, a co nie przypadło Wam do gustu. Chętnie dowiem się, jakie kosmetyki polecacie.