Cześć!
Historyczny moment - jest poniedziałek i znajduję czas, żeby napisać posta! Postanowiłam niedawno, że będę więcej o siebie dbać - w sensie duchowym. Od dawna już marzyły mi się woski zapachowe, ale wciąż coś stawało na mojej drodze. Ale teraz kupiłam kominek i swój pierwszy w życiu wosk Yankee Candle. Ten post dotyczyć będzie moich pierwszych wrażeń na temat palenia i wąchania wosków :) Taki zbiór luźnych przemyśleń, jak to się zaczęło.
Powiem Wam od razu, że nie wszystkie moje zakupy są do końca przemyślane. Mimo wszystko nie lubię marnotrawić pieniędzy i robić niepotrzebnych zapasów. W przypadku wosków również nie chciałam tracić pieniędzy. Nie wiedziałam, z czym "to się je". Dlatego zaczęłam dość nieśmiało - kupiłam chyba najtańszy dostępny na rynku kominek i jeden wosk.
Na początku zadałam sobie pytanie: gdzie można kupić kominki do palenia olejków czy wosków? Można skorzystać z wielu opcji - Internet źródłem wiedzy :) Gdy zaczęłam zwracać uwagę na kominki, okazało się, że można je spotkać nawet w zwykłych drogeriach - zarówno w SuperPharm, jak i w Hebe (ok 11zł). Może nie wyglądały one najpiękniej, ale były. Codzienne nadgodziny nie sprzyjały jednak moim wycieczkom do galerii handlowych. Pewnego razu wybrałam się na bezcelową przechadzkę do sklepu Kik. Wtedy to na półce zauważyłam kominki - cena zwaliła mnie z nóg - czarne i białe kominki kosztowały po 4 zł za sztukę! Już wiedziałam, że jeden będzie mój :) Tak stałam się posiadaczką najtańszego chyba kominka w tym kraju.
Wiem, że zapewne nie jest stylowy kominek ze strony goodies.pl, ale myślę, że na początek wystarczy :) Po tym przyszedł czas na zakup wosków. Udałam się do łódzkiej Manufaktury, gdzie w Pachnącej Wyspie skusiłam się na Sweet Strawberry za 6,90zł. W Łodzi pachnące woski można kupić jeszcze w kilku miejscach.
Palenie wosków okazało się już samą przyjemnością :) Rozkruszamy kawałek tarty na kominek, zapalamy podgrzewacz i możemy się cieszyć pięknym zapachem rozchodzącym się po całym pokoju. Sweet Strawbery nie jest tak do końca sweet... Ale o tym już innym razem. Aby wzmocnić zapach truskawki pomyślałam, że zaopatrzę się w truskawkowe podgrzewacze - akurat można dostać je w promocji w Hebe 2,99/6 sztuk.
Swój debiut uważam za jak najbardziej udany i na pewno skuszę się na kolejne zapachy wosków. Pochwalcie się, co teraz palicie, żebym wiedziała, co kupić podczas następnej wizyty w pachnącym królestwie YC :)