Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maybelline. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maybelline. Pokaż wszystkie posty
Co warto kupić w drogerii Rossmann? Moje ulubione tusze do rzęs
Cześć!
Tak, tak, kolejna promocja w drogeriach Rossmann zbliża się wielkimi krokami. Tym razem kusić nas będą kosmetykami do makijażu. Dlatego chciałam opowiedzieć co nieco o moich dwóch ulubionych tuszach do rzęs. Traf chciał, że oba wyprodukowane zostały pod szyldem Maybelline. Maskary tej marki jakoś dobrze się u mnie sprawdzają, może Tobie również przypadną do gustu, a zdaje się, że obie są dostępne w drogeriach Rossmann, więc warto na nie zwrócić uwagę, gdy cena jest niższa.
Pierwsza maskara - Lash Sensational Maybelline to mój hit od dobrych kilku lat. Nie zliczę ilości opakowań, które zużyłam :) Bardzo rzadko kupuję inne tusze do rzęs, ponieważ wolę mieć sprawdzony produkt, który mnie nie zawodzi. Moją pełną recenzję możesz znaleźć tutaj.
Szczoteczka Lash Sensational jest wykonana z silikonu i tak sprytnie wyprofilowana, że dociera nawet do najkrótszych rzęs. Maskara doskonale rozdziela i podkręca rzęsy. Utrzymuje się na nich w nienaruszonym stanie przez cały dzień. Co więcej, mogę powiedzieć, że jest bardzo wydajna, ponieważ nie wysycha tak szybko jak polecana przez wszystkich chociażby żółta maskara z Lovely. Mimo głębokiej czerni zmywa się całkiem dobrze (bez problemu przy użyciu płynu micelarnego Garnier).
Druga maskara to moje najnowsze zaskoczenie. Tusz do rzęs Push Up Angel początkowo nie przypadł mi do gustu. Nie mogłam poradzić sobie z dziwną szczoteczką niewielkich rozmiarów. Bałam się, że wyląduje ona w moim oku. Jednak z czasem doszłam do wprawy, operując nią i zauważyłam, że tusz doskonale wydłuża rzęsy, a ten efekt lubię najbardziej. Tusz posiada w zasadzie te same zalety co poprzednik, może jedynie krócej pozostaje świeży. Łatwo się zmywa. Szczoteczka również została wykonana z silikonu.
Znasz te maskary? Jakie są Twoje ulubione tusze do rzęs? Wybierasz się do Rossmanna, aby skorzystać z promocji makijażowej?
NEW IN - nowości lutego i marca. Dlaczego nie kupowałam kosmetyków przez 3 miesiące?
Cześć!
Ostatni wpis na temat nowości pojawił się w zeszłym roku. Koniec roku oznaczał dla mnie posuchę kosmetyczną - nie kupowałam praktycznie żadnych kosmetyków. Teraz trochę się tego nazbierało, więc jest o czym napisać :D Oczywiście u mnie jak zwykle bez szaleństw, same potrzebne kosmetyki. Na końcu wpisu wyjawiam również przyczyny mojej dłuższej nieobecności.
Nowości kosmetyczne: The Ordinary, Orientana, Vianek, Biotar, Allerco, Nivea
Cześć!
Posty z nowościami pojawiają się na moim blogu raczej rzadko. Nigdy nie mam cierpliwości do kompletowania zamówień czy przesyłek, aczkolwiek sama oglądam takie wpisy u innych dziewczyn z ogromną ciekawością :) Dzieje się tak może też, dlatego że sama nigdy nie mam tak imponujących "osiągnięć" w kwestii co miesięcznego rachunku sumienia. Tym razem jednak pojawiły się i u mnie całkiem ciekawe kosmetyki, więc postanowiłam je pokazać. Dzięki temu dowiecie się również, jakie mam plany pielęgnacyjne na najbliższą przyszłość.
Krem ze śluzem ślimaka i inne wiosenne nowości
Cześć!
W ostatnim wpisie pokazałam Wam moje kosmetyczne zachcianki. Postanowiłam kuć żelazo póki gorące i od razu zabrać się za spełnianie moich kosmetycznych życzeń. Przyznaję, że wpadam w mały zakupowy szał, ale w końcu zdjęłam z siebie embargo i zrezygnowałam z przesadnego minimalizmu. Nic w moim poprzednim podejściu nie było złego, ale muszę się trochę rozpieścić :) Dlatego do koszyka wpadło kilka koreańskich cudeniek i aż trzy kosmetyki z Rossmanna. Stawiam jak zwykle głównie na pielęgnację. Zresztą sprawdźcie same, zapraszam :)
Zamówienie, które ucieszyło mnie najbardziej pochodzi ze sklepu BeautyTrend. Od dobrych kilku tygodni "chodził" za mną Snail Repair Eye Cream marki Mizon. Chęć posiadania potęgował jeszcze fakt bardzo słabej dostępności rzeczonego kosmetyku oraz ogrom pozytywnych opinii w sieci na temat tego kremu. W końcu udało mi się znaleźć drogerię, gdzie można było go kupić. Prócz Snail Repair Eye Cream zdecydowałam się także na miodową nawilżającą maskę Mizon, truskawkową maskę w płacie Holika Holika oraz plasterek na nos. Wszystkich kosmetyków jestem niezmiernie ciekawa. Co do sklepu to jestem zdecydowanie zadowolona i nie jest to wpis sponsorowany. Zamówienie (pięknie zapakowane) było u mnie już na drugi dzień od momentu zapłaty. Do paczuszki dołączone były również próbki. Polecam, jeśli rozważacie zakup w tym sklepie.
Drugi zestaw kosmetyków to nieco starsza przesyłka jednak nie zdążyłam się jeszcze nią pochwalić. Wygrana w konkursie z Ekodrogerią zachwyciła mnie już samym zapachem! Przesyłka trafiła do mnie po długich przejściach z kurierem, ale dzięki uprzejmości i cierpliwości sklepu udało mi się w końcu ją odebrać. Zestaw składa się z szamponu, odżywki oraz maski do włosów suchych i zniszczonych Nature Moi. Kosmetyki są pozbawione SLSu, SLESu, silikonów i parabenów.
Kolejne zakupy pochodzą z apteki internetowej Melissa. Nie chcę nawet liczyć ilości zamówień, które odebrałam już tej apteki (ani tym bardziej wydanych pieniędzy) :P Tym razem odczułam nieodpartą potrzebę tonizowania skóry przy udziale chwalonego toniku Sylveco. Tabletki Calcium Pantothenicum kupiłam z myślą o wzmocnieniu włosów. Zobaczymy jak się spiszą.
W Rossmannie byłam podczas słynnej promocji chyba trzy razy, próbując dostać balsam Eos. Niestety, próżno było szukać tych cudów pielęgnacyjnych. Ostatecznie skusiłam się na rumiankową Alterrę, odżywkę do paznokci Sally Hansen i mój ulubiony tusz do rzęs Lash Sensational Maybelline. Kupuję do niezmiennie od dobrych kilku lat i polecam wszystkim koleżankom (zamierzchłą recenzję podrzucam tutaj).
Ostatnie zakupy to już same niezbędniki: żel pod prysznic Lirene z olejkiem i wielofunkcyjny krem kokosowy Anidy. Podczas wizyty w Tesco skusiłam się także na krem kokosowy i naturalne masło shea Bioamare. Oba kremy kokosowe doczekają się chyba recenzji porównawczej :)
Podsumowując, spełniłam już trzy swoje kosmetyczne życzenia z przedstawionej listy. Moim zdaniem to dobry wynik, w końcu zaczęłam z takich list korzystać :)
Dajcie znać czy coś szczególnie Was zainteresowało.
Maybelline Color Whisper szminka Petal Rebel nr 120
Hej!
Bohaterką dzisiejszego posta jest szminka Maybelline - w odcieniu Petal rebel (120). Chorowałam na nią dość długo, w końcu zdecydowałam się na zakup. Swego czasu te szminki były dość popularne, słyszałam jednak, że są już wycofane ze sprzedaży. Ale czy jest mi przykro z tego powodu? Przekonajcie się same :)
Maybelline Color Whisper szminka Petal Rebel nr 120
Cena: zależy gdzie kupujemy 20-30 zł
Dostępność: wycofana ze sprzedaży ? (ale pewnie jeszcze gdzieś się trafi)
Opakowanie:
Jest kluczowym czynnikiem skłaniającym do zakupu, zawsze wołało do mnie z drogeryjnej półki i w końcu sprawiło, że szminkę kupiłam. Elegancko się prezentuje, jest ozdobą mojej kosmetyczki można rzec :D Jednak dość szybko się niszczy, widać na nim zarysowania.
Moja opinia:
Pierwsze użycie szminki lekko mnie rozczarowało - choć gładko sunie po ustach, to jednak spodziewałam się, że będzie mniej transparentna, że będzie mieć lepszą pigmentację. Oczywiście w drogerii były testery i nie mogę
przyczepić się do jej jasnego koloru (w końcu nie kupowałam bordowej
szminki), ale według mnie jest to bardziej balsam niż szminka. Trwałość jest moim zdaniem średnia - szminka utrzymuje się na moich ustach jakieś 2-3 godziny.
Mimo wszystko odcień przypadł mi do gustu - jest to dość chłodny róż, minimalnie wpadający w fiolet. Usta wydają się pełniejsze, dziewczęce, ładne - bardzo naturalne.
Generalnie nie jest źle, ale spodziewałam się czegoś innego (reklamy i dobre opinie w Internecie robią swoje :P). Kupiłam ją jednak w dobrej cenie, więc nie ma straty.
Wiem, że wiele dziewczyn jest zadowolonych z tych szminek. Każdy ma prawo do swojej opinii :) Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami, jeśli miałyście okazję wypróbować Color Whisper:)
PS Wprowadziłam na blogu trochę zmian :) Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu. Nie jest idealnie, ale wszystko (oprócz nagłówka, który pochodzi z bloga juststayclassy) próbowałam robić sama. W wolnej chwili pewnie jeszcze będę się bawić swoim szablonem :)
PS Wprowadziłam na blogu trochę zmian :) Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu. Nie jest idealnie, ale wszystko (oprócz nagłówka, który pochodzi z bloga juststayclassy) próbowałam robić sama. W wolnej chwili pewnie jeszcze będę się bawić swoim szablonem :)
Zalotne spojrzenie i ponętne usta - ulubieńcy lata
Cześć!
Nie było mnie tu dość długo, ale problemy osobiste skutecznie nie pozwalały mi się skupić na blogowaniu. Dziś już sytuacja wygląda nieco lepiej, ale następny tydzień będzie kluczowy. Muszę przyznać, że brakowało mi trochę mojego małego blogowego światka i dlatego dziś postanowiłam napisać dla Was parę słów. Będzie krótko i przyjemnie :) Co prawda ostatni wpis o trójce moich wakacyjnych ulubieńców nie cieszył się dużą popularnością, ale nie szkodzi. Myślę też, że kolejne zbiorcze recenzje będą przyjmowały podobny kształt.
Już wielokrotnie wspominałam Wam, że nie maluję się zbyt mocno, co oznacza, że używam jedynie maskary i czasem szminki. Taki mam styl :D Ten post przedstawia moje wakacyjne "makijażowe hity" - o ile mogę się tak górnolotnie wyrazić :P Zapraszam do czytania.
Mój hit wśród maskar - Lash Sensational od Maybelline. Świetnie wydłuża rzęsy i nadaje im mega czarny wygląd. Nie kruszy się, nie osypuje, a wygięta szczoteczka świetnie radzi sobie z rzęsami. Używam go już od zeszłego roku, o ile się nie mylę (oczywiście nie tego samego opakowania). Polecam! Już kiedyś pisałam o tej maskarze (tutaj zobaczycie jak prezentuje się na rzęsach).
Pamiętacie mój post z wakacyjną wishlistą? Rzadko przygotowuję tego typu posty, ale kilka kosmetyków zainteresowało mnie i oczekiwałam, że wyrazicie swoją opinię na ich temat. Cały post można przeczytać tutaj. Wśród moich kosmetycznych marzeń znalazła się matowa pomadka Bourjois Velvet Matte - Don't pink of it! Zakup tego koloru był strzałem w 10. Używam jej już ponad miesiąc i jestem zachwycona. Trwałość jest świetna. Co prawda, niektórzy wcale nie zauważają, że mam ją na ustach, ale dla mnie to jeszcze lepiej :P Nie wysusza ust nadmiernie, a w duecie z odżywczą pomadką peelingującą Sylveco nie zauważycie nawet, że używacie matowej szminki. Pomadka Sylveco jest ze mną od grudnia, w tym czasie zużyłam już 3 opakowania i uważam ją za świetny produkt. Więcej zachwytów przeczytacie w moim wpisie.
Jest skromnie, ale mnie to wystarcza :) Z całą stanowczością mogę polecić Wam te kosmetyki - nie zawiedziecie się :)
Natomiast moich ulubieńców w pielęgnacji twarzy zobaczycie tutaj.
Maybelline, maskara Illegal Length
Witajcie!
Jak mija Wam majówka? Mnie dość pracowicie, niestety. Trzy dni przerwy od pracy to za mało, żeby wszystko ogarnąć. Ale nie narzekam. Zapewne w przyszłym roku w ogóle nie będę mieć wolnego. Tymczasem zachęcam do przeczytania mojego najnowszego wpisu. Promocja w Rossmannie wciąż trwa, więc moje spostrzeżenia może będą dla kogoś przydatne :)
Maybelline, Illegal Length
Cena: ok. 30 zł
Pojemność: 7 ml
Dostępność: drogerie
Opakowanie:
Maskarę kupujemy w klasycznym opakowaniu - uwagę przyciągają różowe napisy na srebrnym tle. Opakowanie jest też lekko wygięte. Ogólny design mi się podoba.
Moja opinia:
Jestem fanką maskar, które mają na celu wydłużenie rzęs. Nic więc dziwnego, że skusiłam się na zakup tego oto tuszu. I owszem, na początku byłam bardzo zadowolona. Maskara dawała radę - wydłużenie było na przyzwoitym poziomie.
Z każdym jednak użyciem coraz trudniej operował się tą szczoteczką. Wierzcie mi na słowo - jest ona dość twarda, z trudem nakładało mi się kosmetyk na rzęsy. A po jakimś czasie wydłużenie było coraz mniejsze. Wiem, że z upływem czasu każda maskara traci swoje cudowne właściwości, ale w tym przypadku nastąpiło to zbyt szybko. Co więcej, trudno jest podkręcić rzęsy za pomocą tej szczoteczki.
Trwałość i głębię koloru oceniam pozytywnie. Jednakże ta szczoteczka nie jest dla mnie. Przy moich rzęsach najlepiej sprawdzają się te, które są wygięte w łuk. Pamiętajcie jednak, że nie oznacza, że u Was się nie sprawdzi.
Znacie tę maskarę? Jakie jest Wasze zdanie na jej temat?
Maybelline, Colossal Volum Express Cat Eyes Mascara
Witajcie :)
Ostatnio mam bardzo mało czasu dla siebie, dlatego w tygodniu nie pojawił się żaden post. Myślę, że może się to powtórzyć... Szkoła, praca i magisterka skutecznie wysysają ze mnie całe siły. Ale przynajmniej nie mogę narzekać na nudę :) Dzisiaj przygotowałam dla Was post o tuszu do rzęs, który całkiem lubię. Wydaje mi się, że jednak dość trudno go kupić (przynajmniej ja mam takie odczucie). Efekty działania możecie zobaczyć na samym końcu postu. Zapraszam!
Maybelline, Colossal Volum Express Cat Eyes - tusz pogrubiający do rzęs
Cena: ok. 30 zł
Pojemność: 9,5 ml
Dostępność: drogerie
Opakowanie:
Jest typowe dla Maybelline - dość grube, żółte, z cętkami na zakrętce. Szczoteczka jest nieduża (takie lubię najbardziej), wygięta.
Moja opinia:
Już teraz zdradzę Wam, że jest to jeden z moich ulubionych tuszy do rzęs. Wszystko ze względu na tę wypukłą szczoteczkę, która dociera do wszystkich rzęs - w zasadzie za jednym pociągnięciem. Tusz nie osypuje się w ciągu dnia, łatwo się zmywa. Co ciekawe, nie odbija się na powiece, a to w moim przypadku rzadkość.
Jak dla mnie też świetnie wydłuża i pogrubia rzęsy, co możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu. Lubię w tej maskarze również to, że szczoteczka unosi rzęsy, zwłaszcza te w zewnętrznym kąciku oka. Warto dodać, że maskara bardzo długo utrzymuje świeżość. Na zdjęciu widzicie jedną warstwę tuszu.
Nie jest to jednak zdjęcie pokazujące "szczytową" formę tej maskary, ponieważ mam ją już długo. Kiedy kupię następne opakowanie (jeśli mi się to uda, bo stacjonarnie dość trudno ją spotkać), to zrobię lepsze zdjęcia.
Znacie tę propozycję Maybelline? Jak u Was się sprawuje?
Maybelline - maskara Lash Sensational
Witajcie!
Dzisiaj, po raz pierwszy na moim blogu, pojawia się recenzja tuszu do rzęs. Zdjęcia nie są idealne, nie tylko ze względu na moje umiejętności, ale również dlatego, że tusz ma specyficzną szczoteczkę. Niemniej jednak być może ktoś zastanawia się nad zakupem tej maskary. Nie widziałam jeszcze zbyt wielu opinii na jej temat, a według mnie tusz jest godny uwagi. I to bardzo. Ale przechodząc do rzeczy...
Maybelline, tusz do rzęs Lash Sensational
Pojemność: 9,5 ml
Dostępność: drogerie
Cena: ok 30 zł
Opakowanie:
Typowe dla Maybelline - pękaty pojemniczek o pojemności 9,5 ml w kolorze perłowego, nieco brudnego różu.
Moja opinia:
Na wstępie powiem, że tusze Maybelline się u mnie nie sprawdzają, nie licząc Colossal Cat Eyes. Chodzi tutaj o kształt szczoteczki, czym bardziej jest wygięta, tym lepiej zachowują się moje rzęsy. Dlatego gdy zobaczyłam szczoteczkę Lash Sensational, miałam przeczucie, że może się u mnie sprawdzić.
Na zdjęciu (jeśli się dobrze przyjrzycie) zauważycie, że silikonowa szczoteczka posiada dwa rodzaje włosków i jest specyficznie wygięta. Producent zaleca, by najpierw użyć włosków krótszych, a potem by przeczesać rzęsy dłuższą stroną szczoteczki. Szczoteczka przypomina mi tę, którą znajdujemy w maskarze Loreal False Lash Wings.
Faktycznie obietnice producenta są spełnione, tusz dociera do nawet najkrótszych rzęs, unosi je i doskonale podkreśla. Jedyny zarzut, jaki mogę mu postawić: lekko skleja rzęsy. Wydaje mi się jednak, że wynika to z faktu, że używam go dość krótko (niecały miesiąc) i jest go jeszcze zbyt dużo. Moje rzęsy są jak firanki, nie mogę przestać na nie patrzeć. Tusz nie osypuje się w ciągu dnia, bez problemu zmywa się micelem z Garniera. Co mnie jeszcze zszokowało to "czarność" tego tuszu. Z całą stanowczością mogę stwierdzić, że jest to głęboka czerń. Zauważalne jest również wydłużenie. Efekty możecie zobaczyć poniżej.
Na zdjęciach widzicie jedną warstwę tuszu, nigdy nie nakładam dwóch warstw (chyba że tusz sobie nie radzi). Myślę jednak, że po nałożeniu kolejnej warstwy efekt byłby mocniejszy. Trzeba jednak uważać, bo maskara może sklejać rzęsy.
Liczę na to, że producent nie wycofa tego tuszu. Parę lat temu znalazłam swój ideał (Maybelline Lash Stiletto), niestety, teraz nie jest już nigdzie dostępny. Jednym słowem: polecam!! Dawno nie byłam tak zadowolona z maskary :D
Znacie? Jakie są Wasze doświadczenia z tą maskarą?
Maybelline, Baby Lips pomadka do ust (peach kiss)
Hej! Dzisiaj chcę przedstawić swoją opinię na temat produktu, który przez jakiś czas był mocno promowany, a mianowicie - pomadki do ust Baby Lips od Maybelline. W końcu i ja zdecydowałam się ją zakupić (chyba zimą) i przeleżała w szufladzie dobre kilka miesięcy.
Co: pomadka Baby Lips marki Maybelline w kolorze peach kiss
Cena: ok. 9 zł
Pojemność: 4,4 g
Dostępność: drogierie
Opakowanie:
Jest słodkie. Mam wersję brzoskwiniową, która została umieszczona w fioletowym plastikowym opakowaniu. Napisy na zatyczce są w kolorze brzoskwini. Ogólnie opakowanie sprawia wrażenie dość podatnego na uszkodzenia, ale moje spadło już kilka razy i na razie nie doznało żadnych zadrapań czy uszkodzeń.
Jak możecie zauważyć dalej, pomadka ma formę klasycznego wykręcanego sztyftu.
Zapach:
Pomadka pachnie lekko brzoskwinią (przynajmniej tak sobie wmawiam :P), ale tylko przy aplikacji. Po chwili zapach się niestety ulatnia. Pomadka nie ma też smaku, więc nie musimy się obawiać, że ją skonsumujemy :D
Moja opinia:
Pomadka lekko nabłyszcza usta za sprawą brokatowych drobinek. Nie są one jednak zbyt duże, więc nie wygląda to, moim zdaniem, tandetnie, choć spodziewałam się czegoś bardziej nude. Baby Lips jednak bardziej nabłyszcza niż zabarwia usta.
Ostatnio miałam problem z ustami, które bardzo wysuszyły się po lecie. Ratowałam się domowym peelingiem (przepis tutaj). W tym czasie moje usta nie były w zbyt dobrej kondycji, której nie poprawiła niestety pomadka Maybelline. Musiałam dosłownie co chwilę ją nakładać i zaraz "wsiąkała" w usta. Nie było czuć takiego nawilżenia jak po użyciu choćby pomadek Nivea.
Gdy używam Baby Lips teraz, zachowuje się trochę inaczej. Mam na myśli to, że moje usta już są w lepszym stanie, więc pomadka dłużej się utrzymuje, ale nie jest to 8 godzin jak obiecuje producent.
Plusy:
+ cena i dostępność + wielość rodzajów
+ ładne przyciągające oko opakowanie
+ naturalny, dziewczęcy wygląd na ustach
+ nie skleja ust
+ łatwa aplikacja
Minusy:
- słabe nawilżenie
- krótki czas utrzymywania się na ustach
Oceniam tę pomadkę neutralnie. Jeżeli szukacie czegoś, co miałoby poprawić stan Waszych spierzchniętych ust, pomadka Maybelline nie jest dla Was. Jednak jeśli szukacie ładnie wyglądającej na ustach pomadki w przystępnej cenie - Maybelline przypadnie Wam do gustu.
Miałyście? Polecacie?
Pozdrawiam,
Lex