Cześć piękne!

Nie będę ukrywać: pielęgnacja miejsc intymnych po porodzie to zupełnie inna historia niż przed porodem. Skóra jest delikatna, szybko staje się  podrażniona, a szalejące hormony też robią swoje. Kiedy w moje ręce trafił łagodzący żel do higieny intymnej Farmona my’BIO pomyślałam, że to może być strzał w dziesiątkę. Miałam słuszne wrażenie, że się nie zawiodę. 


Na początek warto wspomnieć o samym opakowaniu  – łagodzący żel my'BIO matki Farmona zamknięty jest w poręcznej, estetycznej butelce z pompką o pojemności 250 ml. To duży plus, zwłaszcza gdy zależy nam na higienie i wygodzie użytkowania – jedno naciśnięcie wystarcza na całą aplikację.
Konsystencja jest przejrzysta, typowo żelowa – łatwo się rozprowadza i równie łatwo spłukuje, nie pozostawiając uczucia lepkości.
Na uwagę zasługuje też zapach – bardzo subtelny, z przyjemną nutą kwiatowo-ziołową, która tylko podkreśla naturalny charakter kosmetyku.


Żel posiada neutralne pH, a dzięki humektantom i emolientom delikatnie nawilża i koi. Doskonałe oczyszcza, jest przy tym delikatny. Nie podrażnia, nie przesusza.

Co więcej, zauważyłam, że regularne stosowanie pomaga utrzymać równowagę mikroflory – co po porodzie, szczególnie przy wahaniach hormonów, ma ogromne znaczenie.

W moim przypadku był to żel ratunkowy i jednocześnie pielęgnacyjny – on nie tylko myje, ale realnie wspiera regenerację okolic intymnych po porodzie. Znalazłam go w kwietniowym boxie Pure Beauty.


Wpis powstał w ramach współpracy reklamowej z marką Pure Beauty. 

Brak komentarzy