Kosmetyczne zachcianki

Kosmetyczne zachcianki


Witajcie!

Kiedyś nie miałam w zwyczaju przygotowywać kosmetycznych list życzeń. Od niedawna stwierdzam jednak, że takie list są bardzo dobrym sposobem na zaplanowanie zakupów kosmetycznych. Przygotowując taką listę, mam szansę zweryfikować czy faktycznie dany kosmetyk jest mi potrzebny. Oczywiście robię też zakupy pod wpływem chwili, ale staram się, żeby nie były one znaczne. Tym razem zainteresowało mnie parę nowości na rynku oraz dwa koreańskie kosmetyki. 



Kremy Miya są dostępne na rynku już od jakiegoś czasu. Mają dobre składy, dużą pojemność (bo aż 75 ml) i wyjątkową skuteczność. Kiedy dowiedziałam się o wersji kokosowej i z mango wiedziałam już, że będą moje. Nie mogę się doczekać, kiedy je poznam. A co najważniejsze, pojawiły się w Rossmannie :) Teraz już nie będzie problemów z dostępnością. 

Nowości od Bielendy z węglem zna już chyba każdy. A to za sprawą maseczek, które ponoć nie zawierają w składzie węgla (czy to prawda?). CARBO DETOX - bo tak nazywa się cała seria Bielendy - przeznaczona jest do cery mieszanej i tłustej. Intryguje mnie zwłaszcza pasta węglowa, ale żel również chętnie poznam. Produkty zbierają stosunkowo pozytywne opinie, mam nadzieję, że też się na nich nie zawiodę. Cała linia dostępna jest tutaj

Snail Repair Eye Cream zainteresował mnie stosunkowo niedawno, ale wielość pozytywnych opinii sprawiła, że zachciałam go mieć. Działa bowiem regenerująco i przeciwzmarszczkowo. Napina skórę wokół oczu, ujędrnia ją i wygładza. Cóż ma same zalety :D No może prócz jednej - jest obecnie słabo dostępny! Nie można kupić go nawet przez stronę producenta. Nie ustaję jednak w poszukiwaniach owego kremu. Więcej o krem ze śluzem ślimaka pod oczy można przeczytać tutaj

Pozostając w sferze koreańskich zachcianek, stwierdziłam, że chętnie dowiem się czegoś więcej o działaniu maski Słodki Miód marki Mizon. Nieustająca nie-wiosenna aura sprawia, że moja skóra jest szara i jakaś taka pozbawiona wyrazu. Chciałabym uzyskać więc dzięki tej masce obiecane rozświetlenie i głębokie nawilżenie. Na stronie producenta maska nie jest obecnie dostępna, ale wypatrzyłam ją na tej stronce. Maskę już zrecenzowałam tutaj

Żele pod prysznic Lirene to jedne z moich ulubionych produktów myjących. Nie wysuszają mojej skóry, nadają jej lekki aczkolwiek długo wyczuwalny aromat i są bardzo wydajne. Przyznaję, że żele z olejkami Shower Oil po prostu wpadły mi w oko. Dlatego mam zamiar poznać wersję z mango i jaśminem

W moim kosmetycznym zestawieniu nie mogło zabraknąć toniku-mgiełki Vianek. Wybrałam mgiełkę łagodzącą, przeznaczoną do cery wrażliwej. Mam zamiar używać jej zarówno jako toniku, ale również do odświeżenia w ciągu dnia. Do tej pory nie poznałam jeszcze tej marki, a myślę, że ma sporo do zaoferowania. 

Jak wyglądają Wasze kosmetyczne zachcianki? Planujecie jakieś zakupy w niedługim czasie? Podrzućcie linki do swoich list. 

Wciąż też możecie brać udział w rozdaniu:

Jak pachnie świeże powietrze? Fresh Air od Kringle Candle

Jak pachnie świeże powietrze? Fresh Air od Kringle Candle


Cześć!

Wiecie, że w Chinach puszka świeżego powietrza kosztuje aż 28 dolarów? A podczas Światowych Dni Młodzieży w 2016 roku proboszcz Żor rozdawał pielgrzymom właśnie puszki z powietrzem? W dzisiejszych czasach czyste powietrze to bardzo pożądany rarytas :) Nic więc dziwnego, że nawet producenci świec wykorzystują tego typu chwyt marketingowy. Firma Kringle Candle wypuściła na rynek linię zapachową Fresh Air. Skusiłam się na małą świeczuszkę, ponieważ nie mogłam przejść obok tego zapachu obojętnie.
Zacznę może od pytania: jak dla Was pachnie czyste powietrze? Dla mnie pachnie tak, że w ogóle go nie czuć :) No może to też być takie powietrze po burzy - oczyszczone i zdecydowanie świeże. Według producenta Kringle Fresh Air to "zapach łączący świeżość morskiej bryzy, jaśminu i wodnych kwiatów z ciepłem piżma i drewna".
Opisywanie zapachów nie jest jednak najprostszą czynnością świata. Fresh Air pachnie dla mnie zdecydowanie przyjemnie. Pachnie jak czysty dom wysprzątany na przyjazd długo niewidzianych gości. Jest to zapach otulający, jak płyn do płukania ręczników czy pościeli. Kojarzy się z przytulnym, czystym pomieszczeniem. Z jednej strony zapach jest delikatny, ale ma w sobie coś cięższego (pewnie piżmo). Zapach nie należy jednak do kategorii duszących. Ma w sobie zdecydowaną, "ostrą" świeżość. Palę tę świeczkę, gdy potrzebuję chwili relaksu i wyciszenia; a także gdy wysprzątam gruntownie dom. Fresh Air od Kringle nadaje przestrzeni naprawdę przyjemny charakter. 
Zapach Fresh Air zaliczam do kategorii ulubionych. Przywodzi mi na myśl otwartą, czystą przestrzeń, która zachęca do spędzania w niej czasu. Nie jest nachalny, ale w sobie pewną nutę ostrości, która nadaje mu głębi. Świeczkę możecie kupić tutaj. Ceny daylightów wynoszą około 12 zł. Palą się one maksymalnie 12 godzin. Oprócz nich w ofercie są dostępne duże oraz małe świece w słojach, słoje z dwoma knotami czy woski. Sprawdźcie same na stronie producenta
Znacie markę Kringle Candle? Lubicie ich ofertę zapachów? Ja wcześniej miałam do czynienia jedynie z jesiennym deszczem
Rozdanie 29.04-27.05.2017

Rozdanie 29.04-27.05.2017


Witajcie!

Zdecydowałam się zorganizować rozdanie, ponieważ w końcu nastała wiosna :) Wiosną każda z nas porzuca zimową szatę i ma chęć na odrobinę szaleństwa. W moim odczuciu szaleństwem jest już pięknie pomalowana powieka :) Dlatego będziecie mieć szansę wygrać jedną z dwóch paletek MakeUp Revolution. Postanowiłam dać Wam możliwość wyboru - w związku z czym możecie wybrać między paletą Iconic Elements (swatche tutaj) oraz Iconic 1 (przykładowy makijaż tutaj). Pierwsza z nich zawiera praktycznie same matowe cienie, drugiej chyba nie trzeba nikomu przedstawiać.


Zasady są bardzo proste - wystarczy być publicznym obserwatorem mojego bloga. Jednak inne aktywności są dodatkowo premiowane.

Wygrać można:

  • Iconic 1 lub
  • Iconic Elements

Warunek obowiązkowy: 
  • Należy zostać publicznym obserwatorem bloga (+1 pkt)
Elementy dodatkowe:
  • Udostępnienie postu konkursowego na Facebooku (+2 pkt)
  • Dodanie baneru konkursowego w pasku bocznym (+2 pkt)
  • Dodanie mojego bloga do blogrolla (+3 pkt)
  • Dodanie mojego bloga do obserwowanych w serwisie bloglovin bądź zblogowani (+2 pkt)

Podanie e-maila nie jest konieczne, ale ułatwi mi kontakt w razie wygranej. Aby się zgłosić należy wypełnić poniższy formularz. 



Regulamin konkursu:
  1. Wiosenne rozdanie trwa od dnia 29.04 do 27.05.2017 r. do godziny 23:59. Zgłoszenia przesłane po terminie nie będą brane pod uwagę.
  2. Wynik ogłoszony zostanie w ciągu 7 dni od zakończenia rozdania w nowym poście na blogu. Zwycięzca zostanie wyłoniony w drodze losowania.   
  3. Organizatorem i sponsorem rozdania jest autorka bloga mowtylkoszeptem.blogspot.com. Nagroda jest nowa.  
  4. Zgłoszenia przyjmowane są za pomocą formularza zamieszczonego powyżej.  
  5. Wygrywa 1 osoba; w rozdaniu można wziąć udział tylko jeden raz. 
  6. Zwycięzca jest zobowiązany do podania danych do wysyłki w ciągu 5 dni od daty ogłoszenia wyników. W przypadku nieotrzymania danych, wybrana zostanie inna osoba.  
  7. Wysyłka nagrody odbędzie się jedynie na teren Polski.
  8. Udział w konkursie jest jednoznaczny z akceptacją regulaminu. 
Zachęcam do zgłaszania się i życzę powodzenia ;)

L'Oreal Revitalift Laser X3 - krem na dzień i krem pod oczy

L'Oreal Revitalift Laser X3 - krem na dzień i krem pod oczy


Witajcie!

Seria Revitalift Laser X3 marki L'Oreal pojawiła się na rynku już jakiś czas temu. Hasło "krem o mocy lasera" rozbawiło mnie już wtedy gdy usłyszałam je po raz pierwszy. Jednak moja mama dostała kilka próbek kremu na dzień Laser X3 i tak pozytywnie ją zaskoczył, że postanowiłam kupić jej pełnowymiarowe opakowanie oraz krem pod oczy. Mnie samą ujęły te czerwone opakowania, które wyglądają naprawdę ładnie i elegancko. Prezent się spodobał, pierwsze wrażenia były pozytywne, dlatego teraz czas na recenzję mojej mamy. Muszę też na wstępie dodać, że wiele kremów wywołuje u mojej mamy podrażnienie czy wysyp "niespodzianek". Bardzo ciężko znaleźć jej kosmetyk, który po prostu przyzwoicie działa. 

loreal revitalift laser x3, revitalift krem pod oczy, laser x3 krem na dzien
Krem na dzień Revitalift Laser X3 według producenta ma działać prawie jak prawdziwy laser. Takie zapewnienia producentów traktuję z bardzo dużym przymrużeniem oka. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy w tego typu historie :) Jednak mimo wszystko krem ma w sobie coś co sprawia, że warto po niego sięgnąć. Dostępne w sieci recenzje są bardzo skrajne, ale moja mama należy do grona zadowolonych. 
loreal revitalift laser x3, revitalift krem pod oczy, laser x3 krem na dzien
Konsystencja kremu Revitalift Laser X3 jest wypadkową konsystencji żelowej i kremowej. Myślę, że osoby, które miały wcześniej do czynienia z tą marką będą wiedziały co mam na myśli. Już po pierwszych użyciach kremu Laser X3 mama odczuła zwiększone napięcie skóry. Sama była zdziwiona, czując jak krem wchłania się w skórę i napina ją. Dodatkowo, odczuła sporą ulgę w postaci nawilżenia skóry twarzy. Widać było, że jej cera jest bardziej rozpromieniona i jędrna. Nawet dla obserwatorów zewnętrznych :) Widoczne, głębokie zmarszczki jednak nie zniknęły - laser w kremie nie zdziałał cudów. 
loreal revitalift laser x3, revitalift krem pod oczy, laser x3 krem na dzien

Wyjątkowy krem o skuteczności zbadanej w porównaniu do sesji lasera frakcyjnego, urządzenia uznanego przez dermatologów za skuteczną broń w walce ze zmarszczkami. Wysokie stężenie składników aktywnych i potrójne działanie Anti - Age:
- wypełnia skórę i redukuje zmarszczki: Revitalift Laser X3 został wzbogacony o fragmentowany kwas hialuronowy, który szybko wnika w warstwy skóry (test in vitro) by dokładnie redukować zmarszczki,
- zagęszcza skórę: Formuła zawiera Pro-Xylane, który wzmacnia włókna skóry (test in vitro) by przywrócić jej gęstość,
- modeluje kontur: Jako pierwszy w gamie Revitalift krem Revitalift Laser X3 zawiera Pro - Xylane w stężeniu 3%, zdolny stymulować wytwarzanie naturalnych składników skóry (test in vitro), by ujędrnić ją i wymodelować kontur twarzy.
loreal revitalift laser x3, revitalift krem pod oczy, laser x3 krem na dzien
Drugi produkt, który mama miała okazję poznać to krem pod oczy. Posiada on specyficzny metalowy aplikator, który ma za zadanie rozprowadzać krem oraz masować skórę pod oczami. Aplikator daje zdecydowany efekt chłodzący - który bardzo przypadł do gustu mojej mamie. Aplikator bezproblemowo sunie po skórze, zmniejszając poranną opuchliznę. Krem pod oczy Revitalift X3 nie podrażnia spojówek i nie wywołuje innych niepożądanych reakcji. Pachnie bardzo delikatnie i ma przyjemną konsystencję o średniej gęstości. Wchłania się szybko i dobrze nawilża, ale znowu jak poprzednik - nie redukuje głębokich zmarszczek. A czy nie takie miało być jego zadanie? 

Wyjątkowy krem pod oczy przeciw oznakom starzenia się skóry wokół oczu. Wysokie stężenie składników aktywnych i potrójne działanie Anti - Age: - wypełnia skórę i redukuje zmarszczki - Revitalift Laser X3 został wzbogacony o fragmentowany kwas hialuronowy, który szybko wnika w warstwy skóry (test in vitro) by dokładnie redukować zmarszczki, - redukuje opuchnięcia pod oczami - Formuła kremu zawiera kofeinę, która stymuluje mikrokrążenie (test in vitro), by redukować opuchnięcia pod oczami. Aplikowana przez chłodzący metalowy aplikator, daje natychmiastowy efekt świeżości, - napina skórę - Zawiera Pro-Xylane, który wzmacnia włókna skóry (test in vitro), by przywrócić jej gęstość, jędrność i napięcie
loreal revitalift laser x3, revitalift krem pod oczy, laser x3 krem na dzien

Podsumowując, muszę przyznać, że ten duet przypadł do gustu mojej mamie, być może dlatego że nie liczyła na zdecydowane spłycenie zmarszczek. Oba kosmetyki dobrze nawilżają skórę, napinają ją i sprawiają, że jest bardziej promienna. Jednak zmarszczki mimo wszystko nie zniknęły. Czy warto kupić ten zestaw? To zależy - moja mama, która należy do grona dość wybrednych ucieszyła się z widocznie nawilżonej skóry twarzy. Jeśli jednak szukacie produktu wypełniającego zmarszczki to chyba zły wybór.  

Miałyście do czynienia z tą serią? Używacie kosmetyków przeciwzmarszczkowych? 
Dermedic Angio Preventi - lekki krem maskujący rumień

Dermedic Angio Preventi - lekki krem maskujący rumień


Cześć!

Polecany krem do cery naczynkowej to fraza, którą swego czasu często wpisywałam w wyszukiwarkę. Sama nie wiedziałam już czy wierzyć zapewnieniom producentów kremów do twarzy, że moje naczynka staną się wzmocnione i niewidoczne, czy też nie. Przez cały okres szkolny widoczne naczynka były moją zmorą. Dzisiaj nauczyłam się je akceptować i już tak mi nie przeszkadzają. Czasem sami nie lubimy pewnych swoich cech i rozprawiamy o tym godzinami. Dziś już nie zamęczam ludzi swoimi "kompleksami" - zauważyłam, że póki o czymś nie mówi się głośno, nikt na to nie zwraca uwagi. A obecnie podchodzę do swojej pielęgnacji nieco bardziej zadaniowo - próbuję wzmacniać naczynia krwionośne od wewnątrz; za pomocą witaminy C. 

dermedic-lekki-krem-maskujący-rumien, angio-preventi-dermedic, dermedic-do-cery-naczynkowej
Lekki krem maskujący rumień Angio Preventi marki Dermedic kusił mnie już od jakiegoś czasu. Tę polską markę polubiłam od pierwszego użycia, więc chętnie kupiłam również ten krem. Cechuje się on zielonkawą barwą, dzięki której ma zakrywać zaczerwienienia. Producent określa ten krem jako lekki, jednak w moim odczuciu jest on dość treściwy, ma gęstą konsystencję. Mimo to dobrze się rozprowadza i stosunkowo szybko wchłania. Chwilę po nałożeniu film jest jeszcze wyczuwalny na twarzy, jednak zaraz o nim zapominam. 
dermedic-lekki-krem-maskujący-rumien, angio-preventi-dermedic, dermedic-do-cery-naczynkowej
Co do działania krem Angio Preventi to jestem zadowolona. Kupując kosmetyki do pielęgnacji twarzy, zawsze mam nadzieję na solidną dawkę nawilżenia. Krem Dermedic do cery naczynkowej fajnie nawilża i przynosi ukojenie. Dodatkowo mam wrażenie, że faktycznie maskuje widoczne naczynka. Nie jest to oczywiście długotrwały efekt idealnie zrównoważonej twarzy, ale ja używając tego kremu, po prostu lepiej się czuję. Być może to efekt placebo, jednak stosowałam już wiele kremów przeznaczonych do cery naczynkowej i nie każdy z nich dawał mi jakiekolwiek wrażenie działania :) Znaleźć dobry krem do cery naczynkowej to nie lada wyczyn!
dermedic-lekki-krem-maskujący-rumien, angio-preventi-dermedic, dermedic-do-cery-naczynkowej
Co więcej, muszę nadmienić, że krem jest bardzo wydajny i przyjemnie, świeżo pachnie. Opakowanie jednak czasem lekko mnie irytowało. Zakrętka potrafiła czasem uciekać mi z rąk, ale może to kwestia mojej niezdarności :P Mimo to życzyłabym sobie bardziej wygodnego opakowania. Choć pomysł opakowania kremu w papierowy kartonik z dodatkowymi informacjami bardzo mi się podoba. 
dermedic-lekki-krem-maskujący-rumien, angio-preventi-dermedic, dermedic-do-cery-naczynkowej
Lekki krem maskujący rumień Dermedic zawiera filtr SPF15. Krem kupicie w aptekach internetowych czy SuperPharm. Jego cena oscyluje w granicach 25-35 zł za 45 gram. 
dermedic-lekki-krem-maskujący-rumien, angio-preventi-dermedic, dermedic-do-cery-naczynkowej
Podsumowując, lekki krem maskujący rumień Angio Preventi marki Dermedic dobrze się u mnie spisał. Łagodził moją cerę i jednocześnie dawał jej odpowiednie nawilżenie. Ponadto zawiera filtr przeciwsłoneczny. A jak tam kondycja Waszych cer u progu wiosny? Dajcie znać, jak radzicie sobie z przesuszeniem czy właśnie cerą naczynkową. Chętnie o tym poczytam. 

Rok temu natomiast poznałam inny krem Dermedic, który okazał się hitem w mojej pielęgnacji. 
K*lips Lovely Sweety

K*lips Lovely Sweety


Cześć!

Dawno mnie tu nie było, a wszystko za sprawą bardzo zwariowanego marca. Rok 2017 zaczął się dla mnie bardzo intensywnie i w zasadzie cały kwartał taki był. Przyszła wiosna, nowa energia pojawiła się więc i we mnie. Chciałabym pozmieniać kilka starych przyzwyczajeń, żeby żyło mi się lepiej. Wiem, że zabrzmi to nieco enigmatycznie i może filozoficznie, ale przez ostatni rok tak naprawdę żyłam jakby obok swojego życia. Brałam to co przynosi los, zamiast zaryzykować, zrobić krok do przodu. Dzisiaj, jestem bardziej świadoma tego co się ze mną dzieję, moja piramida potrzeb nieco się przedefiniowała i nie będę już biernie się przyglądać jak czas i moje życie przecieka mi przez palce. Wszystko bowiem odkładałam na jutro, na Święte Nigdy. I nie mówię tutaj o przykrych obowiązkach, ale również o rozrywkach, podróżach czy po prostu małych przyjemnościach. Jutro może nigdy nie nadejść.

k-lips-lovely, zamiennik-kylie-jenner, lovely-matowa-pomadka

W myśl mojego nowego motta z ostatniego zdania powyższego akapitu, pozwoliłam sobie przekroczyć próg przybytku dla kobiet spragnionych makijażowych i pielęgnacyjnych wrażeń - Rossmanna. Z racji intensywnego procesu myślowego jaki zaszedł w mojej głowie, postanowiłam udać się do szaf kolorówki, aby zmiany poglądów wesprzeć kolejną piękną szminką. Miałam ambitny nawet plan kupna czegoś z "wyższej" półki, tj. Bourjois bądź L'Oreal, ale moją uwagę przykuła zupełnie przez przypadek szafa Lovely. O dziwo, wszystkie cztery odcienie pomadek K Lips były dostępne, toteż szczęśliwa wybrałam jeden z kolorów (Sweety) i wesoło podreptałam do kasy. Uśmiech powiększył mi się jeszcze, gdy okazało się, że zapłacę za pomadkę niecałe 5 zł mniej! Toż to prawdziwy interes.
k-lips-lovely, zamiennik-kylie-jenner, lovely-matowa-pomadka
Lovely K*lips Sweety to tak naprawdę zestaw dwóch kosmetyków - matowej pomadki w płynie oraz konturówki. Kolor pomadki to piękny przybrudzony róż - kolor, który mogłabym nosić na ustach nieustannie. Mam wrażenie, że nigdy mi się nie znudzi. Kredka posiada bardzo zbliżony odcień, jest jednak troszkę jaśniejsza. Warto również dodać, że duet Lovely dostajemy w papierowym kartoniku. Nie muszę chyba wskazywać na zalety takiego rozwiązania? Kupujemy pomadkę, mając pewność, że nikt jej wcześniej nie "testował". Za to duży plus dla Lovely.
k-lips-lovely, zamiennik-kylie-jenner, lovely-matowa-pomadka
Sama aplikacja K*lips jest bardzo prosta. Najpierw obrysowujemy usta kredką, potem wypełniamy płynną pomadką. Początkowo kredka wydawała mi się dość twarda, ale wraz z każdym użyciem to uczucie mijało. Aplikator pomadki również jest bardzo wygodny - ma skośnie uciętą gąbeczkę (jak standardowy błyszczyk). Krzywdy sobie nim nie zrobimy :) Poza tym nabiera idealną ilość produktu na raz. Sprawia to, że pomadka Sweety K Lips jest bardzo wydajna. 
k-lips-lovely, zamiennik-kylie-jenner, lovely-matowa-pomadka
Pomadka trzyma się na ustach dobre kilka godzin. Wiadomym jest, że zależy to również od tego jak bogate życie spożywcze prowadzimy :) Schodzi równomiernie, nie trzeba wciąż przeglądać się w lusterku bądź zawracać głowy koleżance siedzącej obok. K*lips nie zrobi też z Waszych ust Pustyni Błędowskiej. Oczywiście jeśli Wasze usta przypominają właśnie Saharę, nie liczcie, ze po nałożeniu matowej pomadki ich stan się poprawi :) Zadbane usta dopełnią tylko bardzo przyzwoite właściwości tej płynnej pomadki. Moje usta nie są w idealnym stanie na poniższym zdjęciu, ale nie mogłam sobie odmówić prezentacji koloru Sweety. 
k-lips-lovely, zamiennik-kylie-jenner, lovely-matowa-pomadka
Reasumując, ja jestem na tak! Zdecyduję się na pewno jeszcze na inny kolor, pewnie wtedy, gdy znowu będę chciała sobie za coś podziękować :) Zaprezentowany zestaw można dorwać w Rossmannie za 19,99 zł. 

Dajcie znać, czy znacie tę "podróbkę" pomadek Kylie Jenner i jak Wam się podoba kolor. 
Syoss Anti-Grease suchy szampon

Syoss Anti-Grease suchy szampon


Witam Was serdecznie!

Kiedy pytają mnie, jakie jest moje kosmetyczne odkrycie roku 2016, odpowiadam: suchy szampon. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że rzeczony produkt do włosów naprawdę działa. Ba, całkiem dobrze działa. Zaczęłam od najbardziej popularnych Batiste, ale obecnie sprawdzam Syoss Anti-Grease. Suchy szampon Syoss w zielonym opakowaniu zbiera na Wizażu bardzo słabe recenzje. Z lekka mnie to dziwi, ale być może jestem w nielicznej części, u której szampon po prostu działa :)

suchy-szampon-syoss, zielony-syoss, dry-shampoo-syoss

Na wstępie, powiem Wam od razu, że marka Syoss nie wzbudza mojego zaufania. Po przejściach z bardzo ciężkimi szamponami, które w jeden dzień pozbawiały moje włosy świeżości, po prostu zraziłam się do marki. Tego szamponu również nigdy bym nie poznała, gdyby nie to, że udało mi się go wygrać w jednym z rozdań. Podchodziłam do niego z pewną rezerwą, ale ostatecznie przełamałam się. I nie żałuję :)

suchy-szampon-syoss, zielony-syoss, dry-shampoo-syoss

Syoss Anti-Grease - trudne początki

Ważne jest, by prawidłowo obchodzić się z tym szamponem. Po pierwszej aplikacji moim oczom ukazały się siwe plamy na włosach. Nie mogłam za bardzo tego wyczesać i pomyślałam sobie, że w takim stanie to ja na pewno nie wyjdę z domu. Szybko włączyłam jednak suszarkę i udało mi się pozbyć nadmiaru szamponu :) Mój sposób na Syoss? Dobrze wstrząsam butelką, spryskuję włosy delikatnie (i partiami) z dość sporej odległości, od razu wyczesując nadmiar kosmetyku. U mnie to działa. Biały nalot nie pojawił się już nigdy w takiej ilości jak za pierwszym razem. Nie wiem jednak, jak szampon będzie współpracował z ciemnymi włosami.

suchy-szampon-syoss, zielony-syoss, dry-shampoo-syoss

Syoss Anti-Grease - działanie

Suchy szampon Syoss Anti-Grease (przeznaczony do włosów szybko przetłuszczających się) odświeża moje włosy na dłużej niż Batiste. Mam wrażenie, że lepiej zbiera sebum, może jest nieco mocniejszy. W każdym razie, widzę, że moje włosy dłużej zachowują świeżość (jeśli spryskam je rano to do samego wieczora). Faktycznie stają się trochę bardziej matowe, ale ten efekt uboczny zauważyłam również przy Batiste. 

suchy-szampon-syoss, zielony-syoss, dry-shampoo-syoss

Oczywiście nie używam szamponu nagminnie, ale nie mogę powiedzieć, by podrażnił skórę mojej głowy czy spowodował jakieś inne nieprzyjemne reakcje. Zapach suchego szamponu Syoss dla mnie jest odświeżający, ale szybko się ulatnia (Batiste chyba dłużej zostaje na kosmykach). Obecnie w Rossmannie szampon Syoss kosztuje 13,99 zł za 200 ml, ale taniej widziałam go chociażby w Kauflandzie. 

Miałyście do czynienia z zielonym suchym szamponem od Syoss? Używacie tego typu wynalazków? 

Zapraszam do zapoznania się z recenzją dzikiego Batiste Wild :) 

Bioamare pomarańczowy peeling cukrowy

Bioamare pomarańczowy peeling cukrowy


Cześć!

Tydzień temu pokazywałam Wam olej kokosowy Bioamare, marki dostępnej w Tesco. Jednak prócz oleju kokosowego skusiłam się na naturalny pomarańczowy peeling cukrowy. Od kiedy zauważyłam naocznie efekty regularnego peelingu, stwierdziłam, że tego typu kosmetyk jest mi potrzebny w pielęgnacji ;) Gładka, natłuszczona skóra to zdecydowanie coś co lubię. 

peeling cukrowy bioamare, pomaranczowy-peeling-cukrowy, nacomi-peeling

Już chwilę po otwarciu opakowania tego peelingu mój nos poczuł niezwykle przyjemny aromat. Tak pachną dojrzałe w słońcu pomarańcze i to chyba prosto z drzewa :) Pomarańczowy zapach od razu pobudza mnie do działania i daje energetycznego kopa :) Nie jest to bowiem wyciszający, delikatny zapach. Czuć go również na ciele po wykonanym masażu. 

peeling cukrowy bioamare, pomaranczowy-peeling-cukrowy, nacomi-peeling

Działanie peelingu cukrowego 

Peeling cukrowy Bioamare (7,5 zł/100ml) ma dość zbitą konsystencję. Jednak pod wpływem ciepła palców ustępuje i bez trudu rozprowadza się po ciele. Drobinki cukru początkowo są ostre, jednak z czasem topią się, zdzierając martwy naskórek. Naturalny peeling pomarańczowy zawiera w składzie masło shea oraz olej macadamia, dzięki którym skóra zyskuje odpowiedni stopień nawilżenia. Nie jest napięta czy podrażniona, ale wygładzona i nawilżona. Co ważne, peeling ma prosty, ale świetny skład. Jedyną wadą jaką dostrzegam w tym peelingu jest jego pojemność - opakowanie 100 ml to taki maluszek...

peeling cukrowy bioamare, pomaranczowy-peeling-cukrowy, nacomi-peeling
Skład:
Sucrose, Buytrospermum Parkii Butter, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Cocas Nucifera Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Citrus Dulcis Oil, Limonene, Linalool, Citral Citronellol
Z wielką chęcią sięgam po ten produkt. Peeling ma za zadanie ujędrnić skórę. Wierzę, że każdy peeling lekko wspomaga proces ujędrniania, jednak nie sądzę, żeby ten czy inne peelingi były złotym środkiem na cellulit :) Oczywiście nie przeczę, że masaż, który podczas peelingu serwujemy naszej skórze nic nie daje. Sądzę, że pomaga. A na pewno regularne peelingowanie wspomaga proces "wymiany" naskórka. 

Bioamare = Nacomi? 

Liczyłam, że i na tym kosmetyku się nie zawiodę i moje oczekiwania zostały spełnione. Naturalny pomarańczowy peeling Bioamare to przyjemny dla nosa i skóry kosmetyk :) Jeśli w Waszej okolicy nie ma Tesco, to zajrzyjcie do oferty marki Nacomi, ponieważ i pod ich szyldem możecie znaleźć peeling o takim samym składzie. 
Dotychczas na moim blogu pojawiły się tylko dwie recenzje peelingów: pachnące mango od Framony oraz scrub arganowy od The Body Shop.

Zachęcam Was komentowania - dajcie znać jakie są Wasze ulubione peelingi :)

Bioamare olej kokosowy

Bioamare olej kokosowy


Witajcie!

Sezon zimowy oznacza dla mnie przesuszenie skóry. Mogę pić 2 litry wody dziennie, a i tak moja skóra nie wygląda zachęcająco. Dlatego zimą stawiam na silne nawilżenie, również to zewnętrzne. Z chęcią używam masła shea czy oleju kokosowego. I może jestem dziwna, ale lubię tę tłustawą warstewkę po nałożeniu oleistych emulsji :) Nie mogłam więc nie skusić się na olej kokosowy Bioamare dostępny w Tesco. 

rafinowany-olej-kokosowy, olej-kokosowy-bioamare, olej-kokosowy-tesco

Bioamare zauważyłam na półkach Tesco już w ubiegłym roku. Korzystne ceny i porządne składy to coś co lubi chyba każda z nas :) Nigdy jednak nie wczytywałam się dokładnie kto jest producentem Bioamare. Okazało się, że to znane i powszechnie lubiane Nacomi. Ucieszyło mnie to niezmiernie, zwłaszcza gdy do Tesco miałam jakieś 500 metrów. Bioamare (podobnie jak Nacomi) wytwarza naturalne kosmetyki, bez sztucznych dodatków, również dla alergików czy wegetarian. 

rafinowany-olej-kokosowy, olej-kokosowy-bioamare, olej-kokosowy-tesco

Olej kokosowy Bioamare

Rafinowany olej kokosowy Bioamare (7,50zł/100ml) spisuje się zimą doskonale. Nawilża skórę na długi czas, pokrywając ją warstewką ochronną. Mam wrażenie, że dobrze ją też uelastycznia, dzięki czemu jest mniej podatna na uszkodzenia, ale też po prostu wygląda lepiej. Rafinowany olej kokosowy nie pachnie, dlatego może się spodobać osobom, które nie przepadają za kokosowym aromatem. Ja akurat jestem jego fanką, ale znam osobę, którą kokos przyprawia o ból głowy. 

rafinowany-olej-kokosowy, olej-kokosowy-bioamare, olej-kokosowy-tesco

Olej kokosowy na włosy 

Olej kokosowy z powodzeniem stosuję również na włosy. Z zasady niskoporowate włosy preferują ten olej, ale od każdej reguły są wyjątki. Dzięki olejowi kokosowemu moje włosy są lepiej dociążone i powiedziałabym, że bardziej mięsiste. Poza tym bezpośrednio po nałożeniu i wysuszeniu ładnie lśnią :)

rafinowany-olej-kokosowy, olej-kokosowy-bioamare, olej-kokosowy-tesco

Olej kokosowy w słoiczku o wiele bardziej przypadł mi do gustu niż ten KTC w butelce, który już miał swoją recenzję na blogu. Nie muszę chyba też dodawać, że olej kokosowy to kosmetyk ogromnie wydajny - niewielka ilość wystarcza, by natłuścić skórę. Małe opakowanie spokojnie wystarcza mi na kilka miesięcy pielęgnacji. 

O zastosowaniu oleju kokosowego w mojej pielęgnacji możecie przeczytać również tutaj
Chętnie dowiem się czy Wy używacie oleju kokosowego i w jaki sposób. Dajcie znać w komentarzach :)