Czy warto kupić czytnik e-booków? Dla kogo czytnik e-książek?

Czy warto kupić czytnik e-booków? Dla kogo czytnik e-książek?

Cześć!

Wraz z nadejściem nowego roku postanowiłam wprowadzić nowe serie wpisów na mojego bloga. Tydzień temu miałyście okazję przeczytać mój pierwszy post o tematyce ślubnej w ramach serii Ślub z głową, dzisiaj natomiast chciałabym powiedzieć Wam czy warto kupić czytnik ebooków. Posiadam go już całkiem długo (2,5 roku), więc mam już wyrobione pewne zdanie na jego temat i myślę, że moje wskazówki będą cenne dla osób, które ciągle wahają się w kwestii zakupu. Ja swój czytnik dostałam, ale znając moje niezdecydowanie zastanawiałbym się do tej pory :D I chyba byłby to błąd.

Photo by Héctor Martínez on Unsplash
Dla kogo czytnik e-booków?
Muszę Wam się przyznać do tego, że w głębi serca jestem raczej tradycjonalistką. Lubię poznawać nowości, lubię to, że świat się zmienia i daje nam tyle możliwości, ale w kwestii książek pozostawałam nieugięta. Książka to była dla mnie rzecz materialna, którą można dotknąć, postawić na półce czy powąchać :) Nie mieściło mi się w głowie jak można czytać książki z ekranu smartfona czy komputera. Po ponad dwóch latach użytkowania czytnika przekonuję się w jak dużym błędzie żyłam. Czytnik wcale nie musi oznaczać końca związku z tradycyjną, papierową książką. Może natomiast pozwolić na zupełnie nowe podejście do naszego czytelnictwa.

 Czytnik jest idealną opcją dla osób, które:
  • chcą czytać więcej, ale nie zawsze mogą zabierać ze sobą opasłe tomy - czytniki ważą po kilkaset gram i zajmują o wiele mniej miejsca w torebce (nawet niewielkiej) czy plecaku. Są mega cienkie, a ich pamięć w zależności od modelu może pomieścić kilkaset pozycji.
  • wyjeżdżają na dłużej/ dużo podróżują - dłuższe wakacje i ograniczony bagaż? Zamiast zabierać kilka książek, można wziąć naprawdę lekkie urządzenie - patrz punkt wyżej;
  • chcą odrobinę zaoszczędzić - książki w postaci elektronicznej są nieco tańsze niż te papierowe;
  • nie mają miejsca na nowe książki w swoim domu - co zrobić, jeśli ilość książek nas przytłacza? Koniecznie kupić czytnik :) 
  • lubią różnorodność - miałam kiedyś taką zasadę, że nie zaczynałam czytać nowej książki póki nie skończyłam poprzedniej. Czasem okazywało się, że czytana przeze mnie pozycja jest nie do przejścia. Mimo wszystko "męczyłam" ją, nawet jeśli zajmowało mi to kilka długich tygodni, czasem nie wiedziałam już, na której stronie skończyłam czytać. Czytnik daje możliwość czytania kilku książek, wracania do tych, które z jakiegoś powodu odłożyliśmy na później, a co ważne, zatrzymuje się na stronie, na której skończyliśmy czytać, więc na pewno nie stracimy rachuby;
  • lubią nowinki - czytnik pozwala na zaznaczanie interesujących cytatów czy dodawania zakładek. Ponadto, jeśli czytamy w języku obcym wbudowany słownik, pozwoli na szybkie przetłumaczenie nieznanych nam słów. Czytnik ocenia również szybkość czytania i pokazuje, ile zostało nam do końca książki. Poza tym, czytnik zawsze zwracał uwagę moich znajomych, przynajmniej na początku znajomości - zawsze ciekawiło ich co to za czarno-białe urządzenie :)
Photo by freestocks.org on Unsplash
Dzięki czytnikowi mam ciągłą możliwość czytania. Wiecie jak wyglądają damskie torebki - nie zawsze miałam ochotę do torby na uczelnię pakować jeszcze książkę, którą obecnie czytam. Mam "alergię" nie punkcie zagiętych rogów, nie lubiłam, gdy książki doznawały uszkodzeń w mojej torebce. Czytnik jest zdecydowanie bardziej odporny. Sprawił, że czytam więcej. Czytam po prostu wtedy, kiedy mam wolną chwilę w domu czy tramwaju. Oczywiście trzeba go podłączać do zasilania, ale nawet przy codziennej aktywności, możemy pozwolić sobie na użytkowanie przez dobrych kilka tygodni.
Photo by Aliis Sinisalu on Unsplash

Dajcie znać czy korzystacie z czytników ebooków czy wolicie tradycyjne, papierowe książki :) Co teraz czytacie? Możecie mi podrzucić jakieś tytuły?  
Krem do cery wrażliwej z melisą i oczarem wirginijskim Cosnature, czyli natura w tubce

Krem do cery wrażliwej z melisą i oczarem wirginijskim Cosnature, czyli natura w tubce


Cześć!

Dawno nie było na moim blogu recenzji kremu do twarzy. Produktów zużywam całkiem dużo, więc warto pokazać co się u mnie dzieje. Od pewnego czasu prowadzę bowiem w ramach swojej pielęgnacji akcję "nawilżanie". Szukam produktów, które ukoją moją skórę i sprawią, że pozostanie młoda na lata :D Stąd na mojej kosmetycznej półce pojawił się łagodzący krem do twarzy z melisą i oczarem wirginijskim marki Cosnature. Costnature zadebiutowała na moim blogu recenzją cytrynowej pianki do mycia twarzy, którą również Wam polecam. 
cosnature-krem-do-twarzy,cosnature-krem-z-melisa,krem-do-skory-wrazliwej,naturalny-krem-do-twarzy
Krem z melisą i oczarem wirginijskim Cosnature (25 zł/50 ml) wchłania się bardzo szybko. Na pewno znacie tę konsystencję - nieco wodnistego kremu o olejkowej formule. Krem nie jest jednak tłusty, nie postawia tej lepkiej warstewki, przez którą twarz świeci się godzinami, bo wchłania się w zasadzie do matu. Zapach kremu jest trochę słodki, lekko ziołowy, ale mimo wszystko przyjemny. Trudno mi go określić, ale mój nos bardzo go polubił. Kojarzy mi się z aloesowym kremem marki Alterra, który był dostępny kiedyś w Rossmannie. Recenzowałam go nawet tutaj na początku istnienia mojego bloga. 
cosnature-krem-do-twarzy,cosnature-krem-z-melisa,krem-do-skory-wrazliwej,naturalny-krem-do-twarzy
 cosnature-krem-do-twarzy,cosnature-krem-z-melisa,krem-do-skory-wrazliwej,naturalny-krem-do-twarzy
Skład
Cóż mogę powiedzieć o tym produkcie? Przede wszystkim muszę zwrócić uwagę na fakt, że krem Costnature szybko się wchłania. Dlatego świetnie nadaje się do porannej pielęgnacji, gdy nie mamy zbyt wiele czasu na długie rytuały piękna albo po prostu chcemy szybko nałożyć makijaż. Krem z podkładem współgra bardzo dobrze co oczywiście jest godne pochwały. Jest odpowiednim produktem dla cery wrażliwej - daje jej ukojenie, nawilżenie i nie przyczynia się do żadnych problemów. Krem łagodzący do skóry wrażliwej z melisą i oczarem wirginijskim ze względu na swoją wydajność wystarczy bowiem na długo. Zapewne zdążycie się nim znudzić :P Krem jest bardzo poprawny - utrzymuje dobry poziom nawilżenia skóry i w zasadzie nie mam mu nic do zarzucenia :)
cosnature-krem-do-twarzy,cosnature-krem-z-melisa,krem-do-skory-wrazliwej,naturalny-krem-do-twarzy
cosnature-krem-do-twarzy,cosnature-krem-z-melisa,krem-do-skory-wrazliwej,naturalny-krem-do-twarzy
Krem należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia, a kupić  go można w Hebe, aptekach internetowych (DOZ, Cefarm) czy eko drogeriach.   
cosnature-krem-do-twarzy,cosnature-krem-z-melisa,krem-do-skory-wrazliwej,naturalny-krem-do-twarzy

cosnature-krem-do-twarzy,cosnature-krem-z-melisa,krem-do-skory-wrazliwej,naturalny-krem-do-twarzy
Podsumowując, mogę ocenić ten krem pozytywnie. Ładnie pachnie, szybko się wchłania i nadaje się pod makijaż. Jest to odpowiedni produkt do codziennej porannej pielęgnacji dla osób, które wiecznie się spieszą, ale też potrzebują nawilżenia na odpowiednim poziomie
Krem miałam okazję poznać dzięki Michałowi z bloga Twoje Źródło Urody

Recenzję cytrynowej pianki Cosnature możecie natomiast podejrzeć tutaj

Chciałam Wam również dać znać, że założyłam Instagrama, na którego Was serdecznie zapraszam. 

Dajcie znać jakich kremów teraz używacie. 
Pianka oczyszczająca do twarzy Cosnature

Pianka oczyszczająca do twarzy Cosnature


Cześć!

Oczyszczanie to najważniejszy element pielęgnacji. Powinnyśmy, więc poświęcać mu należytą uwagę, mimo że wcale nie musimy tego momentu pielęgnacji lubić. Na rynku pojawia się naprawdę wiele ciekawych produktów, które mogą nam tę rutynową czynność nieco umilić. Mam tu na myśli piankę do oczyszczania twarzy z cytryną i melisą Cosnature. Niemiecka marka Cosnature staje się coraz bardziej popularna i lubiana. Wcale mnie to nie dziwi: oferuje bowiem kosmetyki w dobrych cenach dla wymagających klientów.
pianka-cosnature, pianka-do-twarzy-cosnature
Pianka oczyszczająca 3w1 Costnature (ok. 25 zł/200 ml) posiada naprawdę wygodną pompkę, która pozwala na dozowanie produktu według potrzeb. Jedna porcja (czyli jedna pompka) pozwala na dokładne umycie całej twarzy i szyi. Biała pianka jest lekka jak chmurka, wspaniale rozprowadza się ją na skórze. Zapach jest cytrynowy, ale nie przypomina zapachu odświeżacza :) Piszę o tym, ponieważ przy zakupie cytrusowych kosmetyków pojawia się obawa, że będziemy pachnieć jak płyn do czyszczenia łazienki. Pianka do twarzy Cosnature natomiast wyróżnia się naprawdę ciekawym niebanalnym cytrynowym zapachem. Zapach na początku jest dość silny, ale szybko ulatnia się ze skóry.
pianka-cosnature, pianka-do-twarzy-cosnature
pianka-cosnature, pianka-do-twarzy-cosnature

Skład:
Aqua, coco-glucoside, sucrose, sodium coco-sulfate, glycerin, betaine, alcohol, lactic acid, melissa officinalis leaf extract, citrus limon peel extract, citric acid, parfum, citral, citronellol, geraniol, limonene, linalool, potassium sorbate, sodium benzoate
pianka-cosnature, pianka-do-twarzy-cosnature
Piankę Cosnature mogę polecić osobom z cerą mieszaną lub tłustą. Oddałam ją mojej mamie, ponieważ ta pianka jest produktem stworzonym idealnie dla niej. Ma oczyszczać, rozjaśniać i ograniczać nadmiar sebum. I własnie to robi! Mimo że nie jest to produkt z mocnym składem, to naprawdę dobrze myje i oczyszcza skórę twarzy. Z związku z czym po umyciu może pojawić się uczucie delikatnego ściągnięcia skóry. Niemniej, dzięki temu nie zapomnimy sięgnąć po krem :) Jeśli stosujecie dwuetapowe oczyszczanie twarzy, to pianka świetnie spełni się jako produkt do zmywania oleju (ja testowałam ją w taki sposób).
pianka-cosnature, pianka-do-twarzy-cosnature
Do niewątpliwych zalet pianki oczyszczającej Cosnature należy jej wydajność. Co prawda należy zużyć ją w ciągu 12 miesięcy od otwarcia, ale uważam, że bez pomocy drugiej osoby może nie być to możliwe. Dlatego warto się nią z kimś podzielić :)
Pianka nadaje się również do zmywania makijażu - radzi sobie z podkładem czy szminką, także śmiało można jej używać również do demakijażu.
pianka-cosnature, pianka-do-twarzy-cosnature
Kosmetyki Cosnature stają się coraz bardziej dostępne. Ostatnio widziałam je chociażby w Hebe, ale na pewno dostaniecie je w aptekach (DOZ, Cefarm) czy drogeriach online z kosmetykami naturalnymi. 

Miałyście już do czynienia z kosmetykami Cosnature? Znacie tę piankę? Jakich produktów używacie do czyszczenia twarzy? 
W wolnej chwili zapraszam Was na bloga Michała Twoje Źródło Urody, dzięki któremu testuję tę piankę :) 

Ślub z głową: Dekoracje na wesele. Gdzie szukać dekoracji. Jak ozdobić salę weselną

Ślub z głową: Dekoracje na wesele. Gdzie szukać dekoracji. Jak ozdobić salę weselną

Cześć!

Ślub to niewątpliwie ważne wydarzenie w życiu zakochanych osób. Czasem mówi się, że niewiele zmienia, nie jest potrzebny. Jeśli jednak zdecydujemy się na ten krok to i tak zawsze zależy nam, by ten dzień był wyjątkowy. Uświetnić ten dzień mogą piękne dekoracje. Wybór dekoracji weselnych jest naprawdę spory, co w rzeczywistości nie ułatwia decyzji. W dzisiejszych czasach ogranicza nas jedynie wyobraźnia (no i może budżet!), możemy sprowadzać dekoracje z najodleglejszych zakątków świata. Jak w tym wszystkim nie zwariować? I gdzie szukać dekoracji? Poznajcie moje propozycje. Zapraszam do czytania, nawet jeśli ten dzień macie już za sobą. 

Gdzie szukać dekoracji na wesele?


Sklepy z dekoracjami (internetowe bądź stacjonarne)
W Internecie znajdziemy przynajmniej kilkanaście sklepów internetowych posiadających w swojej ofercie dekoracje ślubne. Szeroki wybór świeczników, balonów, tkanin czy lampek sprawia, że możemy przeglądać asortyment godzinami. Również w moim mieście znalazłam kilka sklepów stacjonarnych. Wybór jest naprawdę szeroki, jednak mam wrażenie, że ceny są lekko mówiąc zawyżone. Znacie jakieś sklepy, które oferują ślubne dekoracje w rozsądnych cenach?
Kwiaciarnie
Jeśli lubicie otaczać się kwiatami, dekoracje kwiatowe będą strzałem w 10! Kwiaty wspaniale ożywiają wystrój i moim zdaniem dodają elegancji każdemu wnętrzu. Wiele kwiaciarni w mojej okolicy oferuje tego typu usługi. Kwiaty są dobrane do bukietu panny młodej i dopełniają całość. Kompleksowe podejście do tematu sprawia, że mamy naprawdę przemyślaną i ładną kompozycję.  
Aliexpress
Tej platformy chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Możemy znaleźć tam wszystko, począwszy od sukien ślubnych, skończywszy na zaproszeniach czy winietkach. Na Facebooku istnieje przynajmniej kilka prężnie działających grup wsparcia :) Dziewczyny wymieniają się zdjęciami i doświadczeniami, co zdecydowanie ułatwia zakup. Minusem może być jednak niepewny czas dostarczenia przesyłki. Niemniej konkurencyjne ceny i tak zapraszają do zakupu. Ja na pewno zamówię tam kilka rzeczy. 
Wyspecjalizowane firmy zajmujące się dekorowaniem sal
Gdy nie ogranicza Was budżet, skorzystanie z usług specjalistów może okazać się najlepszym rozwiązaniem. Nie tracicie już czasu na przeczesywanie sieci czy sklepów, a jedynie kontrolujecie pracę. Takie wydarzenie jak wesele zdarza się (zwykle :) tylko raz w życiu, więc państwo młodzi nie mają zwykle punktu odniesienia.  Dlatego profesjonalna pomoc może naprawdę być cenna.
A może zrobić je własnoręcznie?
Jestem wielką zwolenniczką dekoracji wykonywanych własnoręcznie. Lubię proste, może nawet surowe dekoracje, w przygotowanie których para młoda włożyła trochę swojej energii  i serca. Sama nie wiem, czy będę mieć czas na wykonanie dekoracji we własnym zakresie. Niemniej, świeczniki ze słoików czy wazony z butelek pięknie przyozdobione mogą stanowić uroczy element dekoracji stołów. A przede wszystkim nie są aż tak kosztowne :)

Dajcie znać czy macie już za sobą ten wielki dzień. Jak wyglądały dekoracje Waszej sali? A jeśli jeszcze nie powiedziałyście "tak", jak wyobrażacie sobie własne dekoracje ślubne? 

Mikołajkowe Spotkajmy się w Łodzi - Mikołaj jest kobietą!

Mikołajkowe Spotkajmy się w Łodzi - Mikołaj jest kobietą!

Cześć!

Styczeń zaraz dobiegnie końca, a ja zorientowałam się, że nie dodałam jeszcze wpisu na temat mikołajkowego spotkania łódzkich blogerek. Dzięki Sylwii z bloga Zadbana Mama znów miałyśmy okazję spotkać się i porozmawiać na tematy kosmetyczne i blogowe :) Co więcej, byłyśmy tak grzeczne, że odwiedził nas sam Mikołaj. W tajemnicy powiem Wam, że Mikołaj jest kobietą i ma naprawdę wielką torbę - jak na kobietę przystało :) W Łodzi sporo się ostatnio dzieje, nasze miasto kwitnie. Teraz zapraszam Was na relację, a w wolnych chwilach do naszego kwitnącego miasta.
Spotkanie rozpoczęła pani Monika, przedstawicielka marki Evree, swoim niezwykle ciekawym szkoleniem na temat pielęgnacji twarzy. Dowiedziałyśmy się naprawdę sporo, myślę, że wielu z nas otworzyły się oczy na pewne kwestie :) Już teraz wiem, co robiłam źle. Wiem też, na co będę zwracać większą uwagę w mojej pielęgnacji. Koniecznie zerknijcie na profil Akademii Urody, którą reprezentuje nasza prelegentka, bo naprawdę warto.
W przerwie między warsztatami, Tubajka zaserwowała nam pyszny lunch. Po raz kolejny skusiłam się na tartę z kurczakiem - znów bardzo mi smakowała :) Nie zabrakło również słodkości - oczy cieszyły urocze muffiny z malinami. Nawet karafki z wodą były pięknie przyozdobione - wszystko prezentowało się wręcz bajkowo.


Po przerwie obiadowej nadszedł czas na warsztaty kreatywne. Mogłyśmy znów wykazać się przy maszynach do szycia, szyjąc ozdoby choinkowe. Każda z nas mogła pokazać co potrafi bowiem same miałyśmy zdecydować jakie będą nasze ozdoby. Początkowo nie miałam pomysłu, ale widząc ogrom różnorodnych materiałów postanowiłam "uszyć" skarpetę z filcu. Mojemu dziełu daleko do ideału, ale myślę, że za rok będzie lepiej. Warsztaty prowadziła oczywiście utalentowana Gosia z bloga myou
W międzyczasie odwiedził nas Mikołaj, a raczej Pani Mikołajowa. Jej torba była pełna prezentów. Wszystkie blogerki były w tym roku bardzo grzeczne i otrzymały wspaniałe upominki :) Ta część spotkania przyniosła nam naprawdę sporo radości. 
Spotkanie zakończyła świetna dyskusja na tematy blogowe. Swoją wiedzą dzieliła się z nami Wiola z bloga mama-bloguje, ale nie tylko. Również inne dziewczyny opowiadały o swoich doświadczeniach w ramach współprac. Znów wyszłam z głową pełną pomysłów, które będę wcielać w życie.

Za zdjęcia dziękuję madameblania.

Spotkanie było bardzo inspirujące; wspaniale spędziłam czas. Łódzkie blogerki się aktywizują i to jest piękne. 

Co Was ostatnio inspiruje? :)
Jak uniknąć podrażnienia po depilacji maszynką? Depilacja maszynką bez podrażnień

Jak uniknąć podrażnienia po depilacji maszynką? Depilacja maszynką bez podrażnień

Cześć!

Podrażnienia po depilacji to problem, który spotyka chyba każdą z nas. Nie każda kobieta może pozwolić sobie na trwałe usunięcie owłosienia za pomocą lasera, dlatego korzystamy z innych sposobów depilacji - kupujemy maszynki do golenia, używamy wosku bądź depilatora. Najbardziej dostępnym rozwiązaniem wydają się maszynki do golenia. Te jednak stosunkowo szybko stają się tępe i same mogą przyczyniać się do powstawania podrażnień. Co robić by tych podrażnień unikać? Jak odpowiednio przygotować skórę? O tym dowiecie się z dzisiejszego wpisu. 

Wybór odpowiedniej maszynki do golenia 

Wielokrotnie powtarzam, że chciałabym być tak bogata, by jednorazową maszynką golić się tylko raz :) Oczywiście, gdybym wygrała miliony w Lotto, udałabym się na usunięcie owłosienia za pomocą lasera, więc tak naprawdę to tyko żarcik sytuacyjny. Niemniej, nie ma nic śmiesznego w tym, że każdej maszynki używam przynajmniej kilka razy. Naturalne jest to, że taka maszynka po prostu traci swoją ostrość i tym samym może potęgować podrażnienie. Ważne jest więc, by wymieniać maszynkę dostatecznie często i nie katować swojej skóry tępym narzędziem. Z mojego doświadczenia wynika, że super sprawdzają się męskie maszynki do golenia, na przykład Gilette Mach 3. Kupuję również damskie wersje, ale żadna jeszcze nie zadowoliła mnie całkowicie. Zdarza się, że kolorowe, kobieco wyglądające maszynki są bardzo słabej jakości, a ich trzonki ślizgają się i wypadają z ręki. 

Przygotowanie skóry

Nie ma nic gorszego niż golenie na sucho, ponieważ prawie na 100% fundujemy sobie w taki sposób podrażnienie. Aby zapewnić maszynce odpowiedni poślizg możemy sięgnąć po specjalną piankę bądź żel do golenia. Ja często kupuję żel do golenia Joanny z ekstraktem z miodowego melona :) Jest naprawdę wydajny i szybko zmienia się w przyjemną pianę. Warto również golić się w kąpieli. Jeśli odczekamy chwilę, nasza skóra odpowiednio zmięknie i skóra lepiej "zareaguje" na depilację. 

Co do golenia zamiast pianki/żelu?

Jeśli nie chcemy natomiast kupować kolejnego produktu do golenia, z powodzeniem możemy wykorzystać odżywkę lub maskę do włosów. W ten sposób można zużyć produkty, które po prostu się u nas nie sprawdziły. Do depilacji świetnie sprawdza się też olej kokosowy, który zapewni nam efekt 2w1. Po depilacji nie trzeba będzie już używać balsamu nawilżającego!

Golenie

Idealną gładkość osiągniemy, gdy będziemy wykonywać ruchy pod włos. Taki sposób ma jednak jedną wadę - może potęgować podrażnienie. Jeśli więc nasza skóra jest wrażliwa i podatna na podrażnienia, zdecydowanie lepiej golić się z włosem, wykonując dokładne i krótkie ruchy. Zdarzyło mi się parę razy nabawić czerwonych kropek, ponieważ jednym ruchem przejechałam po skórze od góry do dołu nogi. Teraz jestem już bardziej dokładna w tym co robię, zwłaszcza, jeśli wykonuję depilację na chwilę przed ważnym wyjściem. 

A co potem?

Z mojego doświadczenia wynika, że warto chwilę odczekać z ubieraniem się po depilacji. Wąskie dżinsy założone od razu po depilacji nóg, mogą dodatkowo podrażnić skórę. Warto więc chwilę odczekać i pozwolić skórze odpocząć. Pamiętajcie również, by nie wykonywać depilacji w pośpiechu. Czym bardziej się przyłożymy, tym dłużej będziemy cieszyć się gładką, pozbawioną włosków skórą :)  Jeśli chcemy zapobiec podrażnieniom, warto sięgnąć po kremy łagodzące/chłodzące, żel aloesowy czy ałun w krysztale. Ałun świetnie się sprawdza - pisałam o nim tutaj

Dajcie znać jak Wy unikacie podrażnień po depilacji i czy używacie maszynek do golenia. 


Suchy olejek do ciała Nivea

Suchy olejek do ciała Nivea

Cześć!

Nawilżona, gładka skóra sprawia, że czuję się piękniejsza. Oczywiście, wychodzę z założenia, że piękno pochodzi z wnętrza, jednakże kiedy dbamy o siebie jest nam nieco łatwiej to piękno dostrzec :) Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o bardzo fajnym produkcie nawilżającym, którym jest suchy olejek do ciała Nivea. Polubiłam wszelkie olejki w pielęgnacji, więc cieszę się, że mogłam go poznać. W końcu udało mi się wyrobić nawyk regularnego stosowania produktów nawilżających do ciała, więc marka Nivea powinna być ze mnie dumna. A wszystko za sprawą tego uroczo wyglądającego olejku.
suchy-olejek-do-ciala-nivea, nivea-suchy-olejek
Butelka olejku jest prosta, ale jednak ma w sobie coś co może się podobać. Nie wiem czy to jej smukłość, czy piękny błękit, jednakże coś faktycznie zwraca w niej uwagę. Konsystencja olejku jest bardzo ciekawa. Ni to olejek, ni woda. Powiedziałabym, że mamy do czynienia z bardzo lekkim olejkiem, który przyjemnie pachnie (Ameryki nie odkryłam, w końcu to olejek, ale suchy!). Zapach zawiera chyba nuty znajome z kremu Nivea w metalowym pudełeczku, ale w moim odczuciu one nie przeważają. Butelka jest twarda, ale i tak uda się zużyć olejek do ostatniej kropli.
suchy-olejek-do-ciala-nivea, nivea-suchy-olejek

suchy-olejek-do-ciala-nivea, nivea-suchy-olejek
Suchy olejek Nivea  (24,99 zł/200 ml) to produkt do codziennego stosowania. Chyba się od niego uzależniłam, bo nie wyobrażam sobie dnia bez niego :) Szybko się wchłania, więc możemy śmiało używać go rano. Zapewniam, że nie pobrudzi ubrań, a otuli naszą skórę delikatną, pachnącą warstewką nawilżającą. Ja jednak stosuję ten olejek po kąpieli. Każdego dnia, gdy moje ciało jest jeszcze mokre, pokrywam je solidną porcją suchego olejku Nivea. 
suchy-olejek-do-ciala-nivea, nivea-suchy-olejek
Olejek nadaje skórze jedwabistą miękkość. Dodatkowo, jest niesamowicie wydajny! Nie żałuję go sobie, a zużycie jest naprawdę znikome. Na początku miałam trochę obawy co do opakowania olejku. Posiada ono bowiem zakrętkę, nie zaś zatrzask czy dyfuzor. Na szczęście okazało się dość wygodne i jeszcze nie rozlałam ani kropli :P Co więcej, muszę również przyznać, że jest szczelne, ponieważ dało radę przy moich wielokrotnych wyjazdach, więc teraz jesteśmy nierozłączni.
suchy-olejek-do-ciala-nivea, nivea-suchy-olejek
Suchy olejek Nivea to naprawdę produkt godny uwagi. Mogę polecić go osobom, które nie lubią tej upierdliwej, tłustej warstwy pojawiającej się po użyciu zwykłych olejków. Suchy olejek to świetna opcja do codziennego nawilżania ciała. 

Dajcie znać jakie są Wasze ulubione olejki do ciała i czy miałyście okazję poznać ten olejek Nivea? 

Wyniki rozdania

Wyniki rozdania

Cześć!

Korzystając z okazji chciałabym życzyć Wam wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku. U mnie szykuje się sporo zmian, jak zwykle będzie intensywnie. Mam nadzieję, że znajdę w tym wszystkim czas dla siebie i po prostu nie zwariuję. Wiem, że styczeń trwa już w najlepsze i zanim się obejrzymy będziemy mieć luty, ale nie miałam jeszcze okazji, by złożyć Wam życzenia. 
rozdanie wyniki
Wiem również, że wyniki miały pojawić się wczoraj, ale niestety, pewne komplikacje sprawiły, że nie dodałam wpisu. Na pierwszy rzut oka zgłosiło się całkiem sporo osób, szkoda tylko, że kilka zrezygnowało z obserwacji zanim podałam wyniki, może jeszcze miałyby szansę na wygraną :D Jednak warto trochę zwlekać z informacją, kto wygrał. Oczywiście, każdy może zrezygnować z obserwacji, ale w tym wypadku trochę śmiesznie to wygląda. 

Już nie przedłużając, ogłaszam, że nagrodę zgarnia Anna Hh

Gratuluję i proszę o maila z informacją o adresie ;)

Pozdrawiam!
Stylizacja włosów z Z.one concept

Stylizacja włosów z Z.one concept

Cześć!

Piękne, zadbane włosy to skarb każdej kobiety. Co jeśli nasze włosy nie do końca spełniają nasze oczekiwania, a kolejka do fryzjera się nie skraca? Mam dla Was pewną podpowiedź, co może pomóc nam osiągnąć wymarzony look. Są to profesjonalne kosmetyki do stylizacji włosów marki Z.one concept. Od dłuższego czasu poznaję dwa nowe produkty z linii Milk Shake - spray nadający objętość i stylizujący oraz definiujący fluid. Przyznam, że fluidu do włosów nie używałam chyba nigdy, dlatego ochoczo zabrałam się do sprawdzenia co to za gagatek :D Poniżej przedstawię Wam, który z nich bardziej pasuje do mojego charakteru i dlaczego. Zapraszam!
z.one-concept-do-wlosow, z.one-concept-spray-dodajacy-objetosci,zone-concept-stylizujacy-fluid
Texturizing Spritz spray nadający objętość został umieszczony w butelce z pompką o pojemności 175 ml. Pachnie cudownie (owocowo)! Zapach - jak to w przypadku kosmetyków fryzjerskich - długo utrzymuje się na włosach, co mnie się osobiście podoba. Drugi produkt, Liquid Styler stylizujący oraz definiujący fluid został umieszczony w butelce bez pompki. Jego zapach jest jednak równie przyjemny co w przypadku poprzednika. Opakowanie fluidu zawiera nieco więcej, bo 250 ml płynu. Warto dodać, że należy zużyć oba produkty w ciągu 12 miesięcy od daty otwarcia. Dla mnie będzie to wyzwanie, ponieważ kosmetyków do stylizacji nie używam na co dzień. A ponadto, są one naprawdę bardzo wydajne.
z.one-concept-do-wlosow, z.one-concept-spray-dodajacy-objetosci,zone-concept-stylizujacy-fluid

z.one-concept-do-wlosow, z.one-concept-spray-dodajacy-objetosci,zone-concept-stylizujacy-fluid
Oba produkty charakteryzują się niezwykle prostą szatą graficzną, pozbawioną zbędnych ozdobników. Butelki mają pastelowe, mleczne barwy i myślę, że zwolenniczki minimalizmu na pewno zwrócą na oba kosmetyki uwagę. Składy opisywanych produktów, jak i całej linii, bogate są w różne składniki aktywne, takie jak: białka quinoa, Integrity 41, ekstrakt z kasztanowca, jabłek, cytryn oraz jagód, a także proteiny mleka. Istna bomba witaminowa dla naszych włosów.
z.one-concept-do-wlosow, z.one-concept-spray-dodajacy-objetosci,zone-concept-stylizujacy-fluid

z.one-concept-do-wlosow, z.one-concept-spray-dodajacy-objetosci,zone-concept-stylizujacy-fluid

Czy warto kupić kosmetyki do włosów marki Z.one concept?

Spieszę Wam odpowiedzieć na to pytanie, że tak. Każda inwestycja, która się zwraca jest pożądana :) Spray dodający objętości sprawdził się u mnie doskonale. Przede wszystkim nie zafundował mi przetłuszczenia, co potwierdza obietnicę producenta, która mówi, że produkt nadaje się również do cienkich włosów. Włosy po użyciu sprayu są naprawdę bardziej puszyste, zwłaszcza gdy wysuszymy je suszarką. Podoba mi się to, że spray nadający objętość z powodzeniem sprawdza się również, gdy nie chcemy sięgać po suszarkę. Wystarczy spryskać nim włosy i przeczesać je palcami. Zyskujemy wtedy z pozoru niedbały look. Osobiście bardzo lubię takie niesforne fryzury. Co więcej, spray pomoże nam stworzyć fryzurę z tzw. efektem plaży. Jeśli potraktujemy nim nasze luźne fale, będziemy wyglądać jak po wyjściu z wody :) Oczywiście, po chwili włosy wyschną, ale spray utrwali fale. Spray dodający objętości zyskał przymiotnik "wild". Zgadzam się w 100%, bo kosmetyk naprawdę pomaga stworzyć "dziką", niesforną fryzurę.
Drugi produkt - stylizujący i definiujący fluid Liquid Styler, sprawia, że włosy stają się maksymalnie dociążone i błyszczące. Jeśli lubicie efekt gładkiej tafli, to jest to produkt dla Was. Świetnie wygładza włosy, dyscyplinuje je i nadaje im blasku. Co ważne, ułatwia stylizację włosów i nie obciąża ich. No chyba, że użyjemy go naprawdę dużo. Ale jak mówi stare powiedzenie: co za dużo to niezdrowo! Ten produkt docenią na pewno fanki gładkiej czupryny, które nie lubią, gdy włosy niepotrzebnie się plączą i odstają :) Jego zaletą jest również to, że nadaje włosom miękkość - aż chce się ciągle ich dotykać. Przekonane? :) Dodam jeszcze tylko, że fluidu należy używać na mokre włosy.
Podsumowując, mogę Wam polecić oba produkty marki Z.one concept. Wszystko zależy jednak od tego jakie jesteście i jakie fryzury lubicie. Ja chyba jestem troszkę niepokorna, bo spodobał mi się efekt objętości oraz efekt plaży, które można stworzyć z pomocą sprayu dodającego objętości. Z kolei fluid definiujący i stylizujący umożliwi wyczarowanie grzeczniejszej fryzury - zapewni maksymalnie gładkie i błyszczące włosy. Kosmetyki Z.one concept są używane przez fryzjerów w salonach fryzjerskich, ale nic nie szkodzi na przeszkodzie, by kupić je do domowego użytku i tworzyć te bardziej i mniej grzeczne fryzury :)

Dajcie znać jak stylizujecie włosy i czy marka Z.one concept jest Wam znana? 

PS Wyniki rozdania pojawią się jutro, proszę jeszcze o chwilę cierpliwości.