Spotkajmy się w Łodzi po raz trzeci - upominki

Spotkajmy się w Łodzi po raz trzeci - upominki

Witajcie!

Zgodnie z obietnicą dzisiaj post-tasiemiec, w którym pokazuję upominki otrzymane na Spotkaniu Blogerek w Łodzi. Relację możecie poznać tutaj. Wszystkim partnerom spotkania serdecznie dziękujemy. Kilka rzeczy już testuję, dlatego w najbliższym czasie możecie spodziewać się recenzji. Teraz jednak nie przedłużam i zapraszam do oglądania :)




























Na zdjęciach brakuje produktów Z.one Concept, które "pożyczyłam" mamie na weekend :) Wśród sponsorów znalazł się również Saal Digital, którego fotoksiążkę recenzowałam już na blogu. 

Dajcie znać, co zaciekawiło Was najbardziej :)
Maseczka do twarzy z węglem - Eveline w akcji

Maseczka do twarzy z węglem - Eveline w akcji

Witajcie!

Jakiś czas temu pokazywałam Wam na blogu zestawienie modnych ostatnio kosmetyków z zawartością węgla. Przyznaję, że i mnie skusił ten trend. Węgiel jest znany ze swoich właściwości oczyszczających, a jak wiadomo dobre oczyszczenie to podstawa pielęgnacji. Nie bez przyczyny węgiel nazwany został czarnym diamentem i jest skutecznie wykorzystywany w pielęgnacji skóry. Produkty oparte na węglu wprowadziła do swojej również marka Eveline. W ramach linii Facemed+ możemy poznać właśnie oczyszczająco-detoksykującą maskę-glinkę, o której mam zamiar Wam powiedzieć dzisiaj trochę więcej. 

eveline-maseczka-oczyszczajaco-detoksykujaca, eveline-maseczka-z-weglem
Maseczka oczyszczająco-detoksykująca Eveline została zapakowana w wygodny słoiczek o pojemności 50 ml. Według opisów na opakowaniu maseczki powinno wystarczyć na 12 użyć. Nie robiłam dokładnych pomiarów, ale wydaje mi się, że używałam jej minimalnie więcej razy. Po otwarciu maseczki do naszych nozdrzy dociera naprawdę przyjemny zapach. Byłam ciekawa jak będzie pachnieć ten kosmetyk, ale zapach jest bardzo przyjemny, rześki, wręcz zachęcający do używania. Maseczka posiada grafitową barwę i kremową konsystencję, która łatwo się rozprowadza. Koszt opakowania to około 20 zł
eveline-maseczka-oczyszczajaco-detoksykujaca, eveline-maseczka-z-weglem
Skład:
Aqua (Water), Kaolin, Magnesium Aluminum Silicate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Propylene Glycol, Glyceryl Stearates, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Polysorbate 20, Charcoal Powder, Polyacrylate Crosspolymer-6, Parfum (Fragrance), Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, DMDM Hydantoin

eveline-maseczka-oczyszczajaco-detoksykujaca, eveline-maseczka-z-weglem
Maseczka oczyszczająco-detoksykująca Eveline to produkt polecany do pielęgnacji każdej cery, szczególnie narażonej na powracające niedoskonałości czy błyszczenie oraz zanieczyszczone miejskie powietrze. Co ciekawe, producent obiecuje, że po maseczkę sięgnąć mogą również osoby z wrażliwą cerą. Dlatego właśnie pozwoliłam sobie ją przetestować. W pierwszej chwili pomyślałam, że bardziej zadowolona będzie moja siostra. Jednakże, ciężkie warunki, w których ostatnio żyję, utwierdziły mnie tylko, że dobre oczyszczenie mi się przyda, a w razie jakichś problemów maseczka znajdzie nowego właściciela :)
eveline-maseczka-oczyszczajaco-detoksykujaca, eveline-maseczka-z-weglem
Moje pierwotne obawy okazały się jednak bezzasadne. Maseczka Eveline świetnie zadziałała na skórę mojej twarzy. Przede wszystkim, doskonale ją oczyściła. Skóra po użyciu maski zyskała idealną gładkość, ale równocześnie nie była przesuszona ani ściągnięta czy "skrzypiąca". Od razu po zmyciu nie musiałam biec po krem. Oczywiście, przy delikatnej cerze należy używać maski z rozsądkiem tak, by sobie nie szkodzić. Cery mieszane i tłuste mogą po maskę sięgać częściej. Czytałam recenzje, w których dziewczyny skarżyły się na szczypanie po nałożeniu tej maski, jednak w moim przypadku nic takiego nie miało miejsca.
Maska zastyga na twarzy w ciągu kilku minut od nałożenia, więc trzeba ją przynajmniej raz zwilżyć. Jeśli chodzi o zmywanie, to nie będę Was czarować, że maska sama znika z twarzy :P Pomocne przy zmywaniu mogą być gąbeczki celulozowe dostępne chociażby w Rossmannie. Dzięki nim zmywanie trwa zdecydowanie krócej. 
eveline-maseczka-oczyszczajaco-detoksykujaca, eveline-maseczka-z-weglem
Maski używałam także wieczorem w te dni, w które musiałam "paradować" w pełnym makijażu. Jak zapewne dobrze wiecie nie jestem fanką wymyślnych makijaży i maluję się niezwykle rzadko. Dlatego nie do końca dobrze czuję się umalowana. Mam wrażenie, że moja skóra nie może oddychać. Aplikowanie maski Eveline było dla mojej cery jak zbawienie w te trudne dla mnie dni :) 
eveline-maseczka-oczyszczajaco-detoksykujaca, eveline-maseczka-z-weglem
Regularne stosowanie maseczki Eveline sprawia, że pory skóry zwężają się, a sama skóra wydaje się jakby rozjaśniona. Mimo że moja cera jest wrażliwa, to maseczka nie zaszkodziła jej w żaden sposób. Cieszę się, że mogłam ją poznać, bo to naprawdę skuteczny produkt. Swego czasu polecała ją również Kosmetyczna Hedonsitka, więc chyba o czymś to świadczy :) Maseczkę miałam okazję poznać dzięki portalowi Uroda i Zdrowie, na który serdecznie Was zapraszam. 

A Wam jak się podoba ten "węglowy" trend? :) Znacie tę maseczkę? 
Spotkajmy się w Łodzi po raz trzeci - dzień, który dodał mi skrzydeł!

Spotkajmy się w Łodzi po raz trzeci - dzień, który dodał mi skrzydeł!


Hej!

Miałam w swoim życiu kilka takich dni/sytuacji, które nieco zmieniły moje podejście do blogowania. 28 października był jednym z nich. Uczestniczyłam w trzeciej edycji spotkania blogerek w Łodzi. Poznałam wiele świetnych dziewczyn, które prowadzą blogi z różnych dziedzin, zdobyłam masę przydatnych wskazówek jak prowadzić bloga i brałam udział we wspaniałych warsztatach szycia na maszynie. Żałuję, że nie mogłam zostać do końca, ale sprawy rodzinne mnie wezwały. Mimo to dzień spędziłam niezwykle efektywnie. I w końcu poczułam, że to co robię może mieć jakiś sens :) Zapraszam Was na relację z tego cudownego wydarzenia jakim było nasze spotkanie w Łodzi.
spotkanie blogerek w lodzi
Spotkanie odbyło się w klimatycznej kawiarni TuBajka w Parku Źródliska. Przyznaję, że choć do restauracji mam rzut beretem, to byłam w niej pierwszy raz. Zachwycił mnie klimat tego miejsca, jakość obsługi oraz oczywiście jedzenie :) Przepyszna wytrawna tarta z kurczakiem oraz słodkości jakie zaserwowano nam w TuBajce na długo zostaną w mojej pamięci! Cieszę się, że mogłam poznać to miejsce, bo na pewno będę do niego wracać.
spotkanie blogerek w lodzi
spotkanie blogerek w lodzi
Całe spotkanie rozpoczęło się od warsztatów szycia. Gdy zobaczyłam maszyny do szycia, byłam lekko przerażona tym co chwilę ma się wydarzyć :P Nigdy nie miałam do czynienia z maszyną, a moje zdolności manualne pozostawiają wiele do życzenia... Jednak udało się :) Wszystko dzięki uroczej Gosi z bloga myou, która jak najlepszy nauczyciel prowadziła nas za rękę. Emocji i śmiechów było co niemiara. Każda z nas miała okazję się sprawdzić. 
spotkanie blogerek w lodzi
spotkanie blogerek w lodzi
spotkanie blogerek w lodzi
Efekty końcowe przeszły chyba nasze najśmielsze oczekiwania! Przynajmniej ja jestem zachwycona tym, co udało mi się uszyć. Myślę też, że to dzięki najwyższej jakości sprzętowi na jakim przyszło nam pracować (który udostępnił nam sklep Wójcik i Spółka). Moja rodzina do tej pory nie wierzy, że kosmetyczna wyszła spod mojej "igły" :P
spotkanie blogerek w lodzi
Później nadszedł czas na spotkanie z panią Anną Pytkowską, która nie tylko reprezentuje Agencję BLOGmedia, lecz również prowadzi własnego bloga nietylkopasta. Pani Ania opowiadała nam jak wygląda współpraca z blogerami z perspektywy agencji. Przyznaję, że spotkanie otworzyło mi oczy na wiele spraw. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłabym zarabiać na blogu. Oczywiście mój blog jest mały i zdaję sobie sprawę, że nic nie przychodzi łatwo, ale teraz trochę inaczej widzę tę kwestię :) Pani Ania opowiedziała nam jak wygląda współczesna blogosfera, jak kształtują się średnie stawki oraz podkreśliła jakie są nasze prawa w stosunkach z agencjami czy potencjalnymi zleceniodawcami. Potężna dawka wiedzy, która, mam nadzieję, zaowocuje w przyszłości.
Temat współprac agencji z blogerami poruszyła także Wioletta Gala, autorka bloga Mama Bloguje. Tym razem miałyśmy szansę poznać tę sferę z nieco innej perspektywy. Wystąpienie Wioletty wywołało bardzo ożywioną dyskusję. Dowiedziałam się, jakie blogerzy popełniają błędy w kontaktach z potencjalnymi zleceniodawcami oraz jak samemu wyjść z inicjatywą i stworzyć ciekawą ofertę skierowaną do firm. Znów sporo się dowiedziałam, a niektóre spostrzeżenia poczynione podczas burzliwych dyskusji przypominam sobie do dziś. Otrzymałyśmy sporo wskazówek, które koniecznie będę wykorzystywać przy dalszym rozwoju bloga.
spotkanie blogerek w lodzi
spotkanie blogerek w lodzi
spotkanie blogerek w lodzi
Następnie nadszedł moment prezentacji kosmetyków LiqC. Małgorzata Krynicka-Gad wyczerpująco opowiedziała nam o każdym z kosmetyków znajdujących się w portfolio marki. Do tego prezentację uświetnił przepyszny tort :) Sera polskiej marki Liqpharm mają świetne bogate składy i prezentują się naprawdę zacnie. Czytałam już kilka recenzji dotyczących tych produktów na blogach i jestem ich niesamowicie ciekawa. Produkty LiqC wzbudziły zainteresowanie chyba każdej z nas. Cieszę się, że polski rynek kosmetyczny nieustannie się rozwija i mamy naprawdę coraz lepsze kosmetyki.
spotkanie blogerek w lodzi
spotkanie blogerek w lodzi, nitkowanie brwi
Podczas spotkania miałyśmy okazję zobaczyć także jak wygląda zabieg nitkowania brwi, który posiadają w swojej ofercie salony NowBrow. Ja niestety, nie widziałam na żywo jak to wygląda, ale efekty, które widziałam na zdjęciach modelki-ochotniczki były niezmiernie zachęcające. Niedługo sama sprawdzę jak taki zabieg przebiega, ponieważ otrzymałam zaproszenie do salonu NowBrow właśnie na nitkowanie brwi. Ostatnia część spotkania została poświęcona Instagramowi. Temat opracowała dla nas Izabela Urbaniak-Marut (która prowadzi blog parentingowy). Ja sama nie założyłam jeszcze konta na Instagramie, ale mam zamiar to zmienić :) 
spotkanie blogerek w lodzi
Te wspaniałe zdjęcia, które urozmaicają moją relację możecie oglądać dzięki Jakubowi Placzyńskiemu. Zdjęcia były dla nas dostępne naprawdę ekspresowo. Rzadko zdarza się tak szybka realizacja usługi fotograficznej :) Jeśli więc szukacie oprawy fotograficznej ważnego dla Was wydarzenia, polecam Wam Jakuba. 

W spotkaniu oprócz mnie brały udział:
Sylwia Bogaj http://www.zadbana-mama.com.pl/
Anita Lesiak http://melodylaniella.blogspot.com/
Angelika Bogusz http://birginsen.com/
Wioleta Galla http://www.mama-bloguje.com/
Izabela Urbaniak-Marut http://nianio.com.pl/
Magdalena Sobol http://www.takiemojeoderwanie.pl/
Anna Szlęk https://theloveanea.blogspot.com/
Blanka Adler Szczecińska http://www.madameblania.pl/
Dominika http://przepisynawidelcu.blogspot.com/
Paulina http://laydymami.blogspot.com/
Paulina Wanowska www.degustatorka.blogspot.com/
Milena http://www.kosmetycznepasje.pl/
Agnieszka Winciorek http://www.pielegnacyjnarewolucja.pl/
Karolina Jabłońska http://bizarre-case.blogspot.com/
Aleksandra Kasińska http://www.kobieca-mama.pl/
Małgorzata Juskowiak http://myou.blog.pl/
Natalia Kowalska http://www.nie-codzienna.pl/
Kasia http://www.minimalniee.pl/
Magdalena http://przyjemnezpozytecznym.pl/
Zapraszam Was na blogi dziewczyn :) 

Jestem niezmiernie szczęśliwa, że mogłam wziąć udział w tym spotkaniu. Ten dzień na zawsze zostanie w mojej pamięci. Chciałabym z całego serca podziękować Sylwii z bloga zadbana-mama, która zorganizowała to spotkanie od A do Z. Naprawdę jesteś niesamowita! Podziwiam Cię za to co nam przygotowałaś i w jaki sposób koordynowałaś całe przedsięwzięcie i nadal to robisz  :) 

Poniżej możecie znaleźć również listę partnerów spotkania:



Spotkanie na długo zostanie w mojej pamięci, a najbliższym czasie możecie spodziewać się posta ze zdjęciami upominków, które otrzymałyśmy. 

Jak Wam się podoba moja relacja? Dajcie znać czy Wy brałyście udział w tego typu spotkaniach?  

Serum chia Bioline

Serum chia Bioline


Cześć!

Co jakiś czas rynek zalewany jest nowościami o charakterze prozdrowotnym, które szybko stają się bardzo modne. Tak jest obecnie - w moim odczuciu - z nasionami chia. Przepisów na oryginalnie wyglądające desery przeczytałam już wiele, ale kosmetyki z nasionami chia to brzmiało dla mnie jak abstrakcja. Powtórzę się jednak mówiąc, że producenci kosmetyczni nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać :D W tym przypadku zaskoczyła mnie marka Bioline, która wprowadziła do swojej oferty serum do twarzy z wyciągiem z oleju z nasion chia. To również potwierdza moją obserwację, że olej można zrobić chyba ze wszystkiego :P (btw. ostatnio na przykład dowiedziałam się, że istnieje olej z jarzębiny!) Zapraszam więc Was dzisiaj na relację ze stosowania tej (chyba mogę tak powiedzieć) nowinki kosmetycznej - serum chia.

bioline-serum, chia-serum-bioline, chia-na-twarz
Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą moja obecna pielęgnacja twarzy opiera się na nawilżaniu i ujędrnianiu skóry twarzy. Mam delikatne zmarszczki pod oczami, o które próbuję "zadbać" :P Chciałabym jak najdłużej cieszyć się jednolitą taflą skóry, a ze względu na geny wiem, że powinnam zacząć jak najszybciej. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tutaj nie tylko stosowane kosmetyki mają znaczenie, ale uważam, że są bardzo ważne. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że nie próbuję zatrzymać czasu na siłę. Mam dopiero (i aż :P) 26 lat, więc nie mogę powiedzieć o gwałtownym starzeniu się mojej skóry, ale wychodzę z założenia, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Dlatego uważam, że serum chia Bioline doskonale wpisuje się więc w mój plan pielęgnacji :) Chciałabym, żeby to co piszę było przydatne dla innych, więc próbuję w jakimś stopniu nakreślić Wam w jakim stanie znajduje się obecnie moja cera.
bioline-serum, chia-serum-bioline, chia-na-twarz
Po tym przydługim wstępie mogę już przejść do prezentacji produktu. Z marką Bioline miałam już wcześniej do czynienia przy okazji fenomenalnego produktu, jakim jest ałun w kamieniu. Serum chia (ok. 45 zł/50 ml) to jednak mój pierwszy kosmetyk do twarzy tej marki. Opakowanie serum to bardzo wygodna (i zgrabna) tubka typu airless. Nie ma co się rozwodzić nad przewagą tego typu opakowań nad zwykłymi tubkami. Ale abstrahując, czy w rzeczywistości opakowanie ma aż takie znaczenie? :P Nie wiem dlaczego dzisiaj mam taką tendencję do robienia dygresji :P
bioline-serum, chia-serum-bioline, chia-na-twarz
Zapach serum łączy w sobie cytrusowo-imbirowe nuty. Utrzymuje się dość długo na skórze, więc weźcie to pod uwagę przed zakupem :) Właściwie, gdy użyję serum rano, to czuję go chyba aż do południa :P Mnie takie nuty zapachowe odpowiadają, zdecydowanie bardziej wolę je niż słodkie waniliowe aromaty. Konsystencja serum przypomina krem-żel o żółtym zabarwieniu, który szybko się wchłania.

Skład:
Glycerin, Elaeis Guinneensis (Palm) Oil, Limanthes Alba (Meadow Foam) Seed Oil, Prunus Avium (Sweet Cherry) Oil, Salvia Hispanica (Chia) Seed Oil, Prunus Domestica (Plum) Fruit Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Flower Extract, Punica Granatum (Pomegranate) Fruit Extract, Aloe Barbadensis (Aloe) Leaf Juice Powder, Litsea Cubeba (May Chang) Fruit Oil, Pelargonium Graveolens (Geranium) Flower Oil, Decyl Oleate, Sclerotium Gum, Tocopherol, Lysolecithin, Xanthan Gum, Ascorbyl Glucoside, Hyaluronic Acid, Ubiquinone, Retinyl Palmitate, Pullulan, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Citral+, Limonene+, Citronellol+, Geraniol+, Linalool+

Serum chia Bioline nadaje skórze niebywałą gładkość. Delikatnie ją napina i całkiem fajnie nawilża. Mam wrażenie, że dodaje cerze nieco blasku. Może to przez kolor serum, może przez zawartość olejków. Trudno mi natomiast ocenić obiecaną redukcję zmarszczek o 30%. Stan moich zmarszczek wydaje się bez zmian. Powinnam się chyba cieszyć, że się nie pogłębiły :P Nie wiem również jak serum współgra z podkładem, bo na co dzień nie maluję się. Muszę dodać, że serum stosowałam solo, ale również jako "bazę" pod krem. W tym ostatnim wypadku serum wzmacniało działanie kremów, ale zapach serum chia nieco "gryzł się" z zapachem mocniej perfumowanych kremów. 
bioline-serum, chia-serum-bioline, chia-na-twarz
Podsumowując, mogę powiedzieć, że serum chia Bioline to taki energetyk dla skóry :) Napina ją, nawilża i dodatkowo zapewnia efekt rozświetlenia. Są to elementy, których szukam w produktach do pielęgnacji twarzy i cieszę się, że można je znaleźć w polskich produktach. 

Zapraszam Was również na mój wpis na temat ałunu w sztyfcie marki Bioline.  
Świąteczne dekoracje za grosze

Świąteczne dekoracje za grosze

Cześć!

Święta coraz bliżej. Nawet nie wiem kiedy zleciał ten rok... Pamiętam jak w styczniu pisałam post o markach, które chciałabym poznać w tym roku. Nie wszystko zdążyłam przez te 12 miesięcy zrealizować. Ale może będę grzeczna i odwiedzi mnie bogaty Mikołaj. Ho-ho-ho :D 
Wszystkie większe i mniejsze sklepy internetowe, np. Gamiss zachęcają nas do zakupu zniżkami. Rabaty są, ale czy faktycznie takie spore... Chyba jeszcze daleko nam do Stanów Zjednoczonych, gdzie można sporo "zaoszczędzić". Ale wracając do tematu Świąt - przejrzałam asortyment jednego sklepu z chińskim towarem. Pełno tam zachęcających gadżetów, ale czy warto je kupić....? :P


Pierwszy kolaż dotyczy kolorowych naklejek z motywami świątecznymi. Zawsze marzyła mi się taka choinka na ścianie - zamieściłam dwie wersje: białą i czerwoną. Podpatrzyłam ją chyba w jakimś z amerykańskich filmów i myślę, że taka ozdoba robiłaby wrażenie. Fajnie prezentują się też te czerwone bombki. Ostatni napis "Merry Christmas" posiada nieco mniejsze wymiary i zmieści się w każdym wnętrzu :)


Generalnie sporo tu dodatków do domu. Można znaleźć coś co ozdobi naszą toaletę - mikołajowe nakładki na sedes czy ubranka dla opakowań na chusteczki higieniczne. Tylko czy ktoś takie cuda kupuje? :)


Dajcie znać, gdzie kupujecie dodatki świąteczne i czy czekacie na Święta? 


Mizon krem pod oczy ze śluzem ślimaka

Mizon krem pod oczy ze śluzem ślimaka

Cześć

Macie takie produkty, które jawią się Wam jako ideały? Kupujecie kosmetyki pod wpływem pozytywnych recenzji w Internecie? Kto jest Waszym guru zakupowym? Bohater dzisiejszego posta, czyli krem pod oczy ze śluzem ślimaka marki Mizon to produkt, który chciałam poznać już od dawna, własnie dzięki wielu pozytywnym recenzjom. Wcześniej te ślimacze ekstrakty jakoś mnie nie interesowały, ale wizja wyprasowania zmarszczek w okolicy oczu, które od jakiegoś roku powiększają się, naprawdę zachęciła mnie do zakupu. Wielokrotnie czytałam, że krem wypełnia zmarszczki, świetnie nawilża, eliminuje cienie i ogólnie jest niezastąpiony. Trafiłam chyba na jakiś wielki boom, ponieważ kremu nie można było dostać ani na stronie producenta, ani w wielu innych sklepach online. W końcu udało się - znalazłam go w nieznanej mi dotąd drogerii internetowej z azjatyckimi kosmetykami. Szybko przybył do mnie, a ja z wielką nadzieją zaczęłam go używać. I jak to wszystko się skończyło? Zapraszam do czytania!
mizon-krem-pod-oczy-ze-sluzem-slimaka, mizon-snail-repair-eye-cream
Krem pod oczy ze śluzem ślimaka dostępny jest w dwóch pojemnościach: 15 oraz 25 ml. Ja wybrałam wersję w tubce, czyli tę mniejszą. Kosztowało mnie to niecałe 50 zł.  Co do kwestii technicznych to krem pod oczy Mizon ma białą barwę, ale trzeba się naprawdę wczuć, by poczuć jego zapach. Konsystencja jest taka w sam raz - jest całkiem gęsty, nie spływa z dłoni podczas aplikacji. Dosłownie odrobina wystarczy, aby pokryć skórę pod oczami, więc wydajność jest zdecydowanym atutem tego produktu. Plastikowa tubka, z której wydobywa się krem pozwala na zużycie go niemalże do ostatniej kropli. Warto dodać, że Mizon oferuje różnego rodzaju produkty ze śluzem ślimaka. Powstała cała linia, w skład której wchodzą kremy, ampułki, maski czy produkty myjące. Także jest w czym wybierać :)
mizon-krem-pod-oczy-ze-sluzem-slimaka, mizon-snail-repair-eye-cream
Skład:
Snail Secretion Filtrate, Butylene Glycol, Glycerin, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Limnanthes Alba (meadowfoam) Seed Oil, Niacinamide, Octyldodecyl Myristate, Glyceryl Stearate, Peg-100 Stearate, Squalane, Polyacrylate-13, Polyisobutene, Water, Polysorbate 20, Cetyl Alcohol, Stearyl Alcohol, Beeswax, Ethylhexylglycerin, Caprylyl Glycol, Tropolone, Dimethicone, Glyceryl Stearate, Palmitic Acid, Stearic Acid, Sodium Hyaluronate, Rh-oligopeptide-1, Palmitoyl Pentapeptide-4, Hydrolyzed Wheat Protein, 1,2-hexanediol, Prunus Amygdalus Dulcis (sweet Almond) Seed Extract, 1,2-hexanediol, Portulaca Oleracea Extract, Betula Platyphylla Japonica, Adenosine, Disodium Edta
mizon-krem-pod-oczy-ze-sluzem-slimaka, mizon-snail-repair-eye-cream
Na COSDNA znajduje się dokładna analiza składu. Jeśli chodzi o samo działanie kremu to nie wiem co mam powiedzieć. Liczyłam na efekt wow i pozbycie się tych niewielkich zmarszczek pod oczami, ale nic takiego się nie zadziało. Jak wiecie próbuję zminimalizować lekkie zmarszczki, które pojawiły się w okolicy moich oczu. Nawilżenie, które uzyskujemy tym produktem nie jest spektakularne. Lepiej spisywał się u mnie w tym temacie krem pod oczy Beauty Oil. Wydaje mi się, że krem ze śluzem ślimaka Mizon napina lekko skórę, ale tylko na krótką chwilę. Krem bowiem nie wchłania się od razu, pozostawiając na skórze lekko lepką warstwę. 
mizon-krem-pod-oczy-ze-sluzem-slimaka, mizon-snail-repair-eye-cream
Szczerze mówiąc, nie wiedziałam jakiej konsystencji mogę się spodziewać. W końcu w składzie mamy taki składnik jak śluz. Niemniej, konsystencja jest całkiem przyjemna, lekko żelowa, przyjemnie chłodząca. Muszę również nadmienić, że krem w żaden sposób mnie nie podrażnił. Moje wrażliwe oczy nie odczuły, że go używam, także okazał się całkowicie bezpieczny i delikatny.
mizon-krem-pod-oczy-ze-sluzem-slimaka, mizon-snail-repair-eye-cream

Podsumowując, krem ze śluzem ślimaka Mizon nie jest zły, ale naczytałam się o nim takich superlatywów, że naprawdę oczekiwałam dużo więcej. Napina skórę, lekko ją nawilża, ale nie są to efekty długotrwałe. Myślę, że przypadnie osobom młodym, które nie mają dużych wymagań w kwestii pielęgnacji okolicy oczu. Ja jednak potrzebuję czegoś bardziej treściwszego.

Dajcie znać czy używałyście tego kremu? Czy znacie markę Mizon? Jak sprawdzają się u Was produkty ze śluzem ślimaka?

PS Marka Mizon gościła już u mnie dzięki nawilżającej maseczce miodowej 
Zaful, czyli co ja w ogóle robię

Zaful, czyli co ja w ogóle robię


Cześć!

Sklep Zaful oferuje swoim klientom ciekawe rabaty. W dniu 11.11 odbędzie się Double 11 - wielka wyprzedaż. Chciałam pokazać Wam co szczególnie spodobało mi się na tej stronce. Będą to przede wszystkim ciepłe swetry. Jestem zmarzlakiem, więc co roku uzupełniam swoją szafę o kolejne ciepłe okrycia. Odezwała się do mnie przedstawicielka Zaful. Nie wiem co o tym myśleć, czy Wy jesteście ze współpracy z tym sklepem zadowolone? Robię ten wpis na próbę, zobaczę jak to będzie wyglądać, ale nie wiem czy mam na to czas :P

Swetry 

Jak dla mnie zima mogłaby nie istnieć :P Ciepły sweter w okresie jesienno-zimowym to podstawa. Bardzo spodobał mi się ten szary sweterek z modnymi w tym sezonie haftami. Różowe propozycje (wiązania na plecach, wiązania na brzuchu) natomiast zawierają nieco zadziorne wiązania. Brązowy sweterek z chokerem skradł moje serce :) Nie widziałam jeszcze nigdzie podobnego kroju. Swetrów jest na tej stronie bardzo dużo, ale zobaczcie jakie na przykład mają wymiary...

Spódnice

Nie mogłam przejść również obojętnie wobec spódnic. Kiedyś nosiłabym tylko spodnie, ale teraz doceniam tę część garderoby. Spodobała mi się skórzana spódniczka z koronkową wstawką oraz haftowana krótka spódniczka o kroju A. 

zaful-wishlist


            

I jak podobają Wam się moje propozycje? W końcu jesienią też można wyglądać modnie :D Dajcie znać czy coś szczególnie wpadło Wam w oko. 
Iwostin Hydro Sensitia - krem aktywator nawilżenia

Iwostin Hydro Sensitia - krem aktywator nawilżenia


Witajcie!

Jestem osobą, która w kosmetykach do pielęgnacji twarzy szuka przede wszystkim nawilżenia. Nie miałam nigdy problemu z trądzikiem, natomiast z suchymi skórkami na czole już tak. Teraz raczej się "pilnuję" i regularnie nawilżam (nie tylko od zewnątrz), więc problem suchej skóry mam pod kontrolą. Dobór odpowiednich kosmetyków dla cer przesuszonych jest niezwykle ważny. Wybór produktu Iwostin nie jest więc tutaj przypadkowy. Marka od dawna jest mi znana i sprawdzała się u mnie świetnie. Dlatego nowa linia Hydro Sensitia bardzo mnie zainteresowała.
iwostin-hydro-sensitia,iwostin-krem-aktywator-nawilzenia,iwostin-skora-sucha
Krem aktywator nawilżenia marki Iwostin wchodzi w skład linii Hydro Sensitia. Oprócz niego dostępnych jest obecnie jeszcze 7 kosmetyków, które pozwolą na kompleksową pielęgnację skóry suchej. Mnie kusi zwłaszcza micelarna pianka do mycia twarzy :) Piankowe formuły, których ostatnio używam, sprawdzają się u mnie zaskakująco dobrze, więc kiedy skończę obecny żel do mycia twarzy, skuszę się pewnie na piankę Iwostin.
iwostin-hydro-sensitia,iwostin-krem-aktywator-nawilzenia,iwostin-skora-sucha
Krem aktywator nawilżenia Iwostin (35zł/50ml) znajduje się w higienicznym opakowaniu typu airless. Szata graficzna opakowań jest minimalistyczna, co osobiście trafia w mój gust. Biel jest zawsze modna i zawsze dobrze wygląda :) Prostota opakowań w moim odczuciu przemawia jednak tylko na korzyść marki. Produkty Iwostin mają przecież bronić się swoim działaniem (zresztą każdej marki powinny :P). Krem według mnie jest bezzapachowy, ja przynajmniej zapachu nie wyczuwam. 

Skład:
Aqua, Ptopylheptyl Caprylate, Isohexadecane, Glycerin, Myristyl Myristate, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate SE, Pentaerythrityl Distearate, Dimethicone, Sodium Stearoyl Glutamate, Vitis Vinifera Seed Oil, Trimethylsiloxysilicate, Biosaccharide Gum-1, Betaglucan, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract, Saccharomyces Cerevisiae Extract, Sodium Hyaluronate, Panthenol, Disodium Cocoamphodiacetate, PVP, Phenoxyethanol, Sodium Polyacrylate, Xanthan Gum, Allantoin, Ethylhexylglycerin, PEG-8, Tocopherol, Ascorbic Acid, Ascorbyl Palmitate, Citric Acid, Sodium Metabisulfite, Pantolactone, Disodium EDTA, Sodium Benzoate, Gluconolactone, Calcium Gluconate
iwostin-hydro-sensitia,iwostin-krem-aktywator-nawilzenia,iwostin-skora-sucha

Krem aktywator nawilżenia wchłania się bardzo szybko, już chwilę po nałożeniu. Wszystko za sprawą stosunkowo lekkiej konsystencji. Po aplikacji aktywatora nawilżenia skóra staje się naprawdę miękka. Wygładzenie jest momentalne, aż mamy ochotę dotykać twarzy cały czas :) Krem można stosować wiele razy dziennie, tak często jak zachodzi potrzeba. Aktywator nawilżenia nadaje się także pod makijaż, dobrze z nim współgra. Jeśli chodzi o nawilżenie to jest ono dobre. W sezonie grzewczym wspomagam się jednak dodatkowo olejkowymi formułami, czy to kremami na bazie olejków czy samymi olejkami. 
iwostin-hydro-sensitia,iwostin-krem-aktywator-nawilzenia,iwostin-skora-sucha
Myślę, że ten krem idealnie sprawdzi się latem. Nie mogę w żaden sposób go skrytykować, po prostu mam chyba większe wymagania i dość mocno przesuszoną skórę :P Oczywiście mogłabym używać go częściej niż rano i wieczorem, ale nie zawsze mam taką możliwość. Krem według producenta ma za zadanie również zmniejszać widoczność zaczerwienień. Szczerze mówiąc, dość ciężko mi to ocenić. Moja cera z natury się czerwieni i chyba jestem na tym punkcie przewrażliwiona, ale wiele bym oddała, by w końcu pozbyć się tego problemu. 
iwostin-hydro-sensitia,iwostin-krem-aktywator-nawilzenia,iwostin-skora-sucha
Podsumowując, krem aktywator nawilżenia działa poprawnie i jeśli szukacie lekkiej formuły pod makijaż, to myślę, że nie będziecie zawiedzione. Uważam jednak, że mocno przesuszone skóry powinny wspomóc się dodatkowo olejkiem albo serum bądź też sięgać po krem kilka razy dziennie. Wszystko zależy od Waszych potrzeb :) 

Dajcie znać jakie są Wasze oczekiwania w stosunku do kremów. Czy któraś z Was tak jak ja boryka się z suchą skórą twarzy? Jak sobie z tym radzicie w sezonie grzewczym? 
Moje wielkie greckie wakacje - fotoksiążka od Saal Digital

Moje wielkie greckie wakacje - fotoksiążka od Saal Digital


Witajcie!

W moim domu od zawsze przykładało się dużą uwagę do zdjęć. Nie mówię tutaj o chwili "tworzenia" zdjęcia i idealnym kreowaniu rzeczywistości wprost z Instagrama, ale o chęci uwieczniania ważnych i mniej ważnych chwil na tradycyjnych papierowych zdjęciach. Tak, jestem tradycjonalistką - co jakiś czas wyszukuję różnego rodzaju promocje w sieci i wywołuję najciekawsze ujęcia. Wiadomo, w dobie powszechnej cyfryzacji robimy tysiące zdjęć, więc segregacja ich zajmuje naprawdę sporo czasu. Mimo to uważam, że warto. Zdjęcie w albumie ma swój klimat, jest pamiątką, do której łatwiej się wraca niż do zdjęć w folderze na dysku. Oglądanie albumów sprzed lat natomiast to nasza wspólna rodzinna rozrywka. Myślę, że można nazwać to już tradycją i mam wrażenie, że to nigdy się nam nie znudzi. I szczerze polecam taką rodzinną celebrację przeszłości. Świetnie odświeża pamięć ;)
saal-digital-fotoksiazka, saal-digital-opinie,fotoksiazka-grecja

Gdy dowiedziałam się o możliwości zamówienia fotoksiążki od Saal Digital, nie trzeba mnie było długo namawiać. Wszystkie uczestniczki spotkania blogerek w Łodzi otrzymały taką możliwość. Ucieszyłam się ogromnie! Jakiś czas temu spędziłam wspaniałe pół roku w Grecji. Długo rozważałam, czy stworzyć książkę zawierającą zdjęcia właśnie z tego okresu, bo minęło już sporo czasu, ale Grecja to tak fotogeniczny kraj, że szybko udało mi się znaleźć najciekawsze ujęcia. Fotoksiążka tak naprawdę powstawała sama i ostatecznie trudno było mi wybrać najlepsze zdjęcia, bo wiele zasługiwało na to miano :)
saal-digital-fotoksiazka, saal-digital-opinie,fotoksiazka-grecja
Fotoksiążka, którą zamówiłam posiada wymiary 19x19 cm, nie jest więc duża. Oczywiście na stronie producenta dostępnych jest kilka rozmiarów i wiele wzorów do wyboru. Można korzystać z gotowych szablonów bądź samemu tworzyć swoje konfiguracje. Zaręczam Wam, że gdy już zaczniecie, to spędzicie nad swoim projektem kilka dobrych godzin. Projektowanie, kadrowanie, układanie zdjęć - z pomocą aplikacji Saal Digital jest bajecznie proste, ale i tak wymaga nieco poświęcenia. W moim przypadku czas tworzenia wydłużył się ze względu na ograniczenia sprzętowe. Myślę jednak, że nowsze laptopy będą szybciej śmigać :) Na poszczególnych stronach można ułożyć po kilka zdjęć, bądź wgrać jedno na dwie strony. Sami możecie zdecydować jaki kształt nadać swojemu małemu "dziełu". 
saal-digital-fotoksiazka, saal-digital-opinie,fotoksiazka-grecja
Co do jakości wykonania książki to jest ona na najwyższym poziomie. Oczywiście, wszystko zależy też od jakości zdjęć dodawanych do projektu. Przy każdym ujęciu pojawia się jednak informacja jakiej jakości jest wgrane zdjęcie. Myślę, że to bardzo fajne ułatwienie, które pomoże wyeliminować zdjęcia, które nie są chociażby do końca wyraźne czy jasne. Pamiętajcie jednak, że czym lepsze zdjęcia, tym lepsza jakość fotoksiążki. 
Muszę tutaj pochwalić również firmę za szybkość realizacji zamówienia. W ciągu dwóch dni książka była już u mnie, a wysłano ją z Niemiec, więc brawa za to :)
saal-digital-fotoksiazka, saal-digital-opinie,fotoksiazka-grecja
Jeśli chodzi zaś o same zdjęcia w książce to wyglądają jak te, które wgrałam :) Dodałam do projektu jak najlepsze ujęcia, ale kolory nie są przekłamane. Wybrałam również błyszczący papier i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń ;) Poszczególne strony są dość sztywne, dlatego książka wygląda naprawdę porządnie. Zdjęcia umieszczone zostały jednak również na wewnętrznych stronach okładki, co wygląda trochę dziwnie. Mogłam zostawić te strony puste, ale nie pomyślałam o tym w momencie tworzenia mojego projektu... 
saal-digital-fotoksiazka, saal-digital-opinie,fotoksiazka-grecja

Generalnie jestem bardzo zadowolona z produktu, który otrzymałam. Fotoksiążka to produkt najwyższej jakości. Fajnie, że mogłam ułożyć zdjęcia w jedną logiczną całość, dodać podpisy i clip-arty. Wszystko wygląda naprawdę ładnie. Żałuję tylko, że zdjęcia, które dodałam tutaj na bloga nie są najlepszej jakości... Nie zobaczycie tak naprawdę jak dobrze prezentuje się książka. Szkoda, musicie wierzyć mi na słowo. 

Jeśli rozważacie zakup fotoksiążki to nie wahajcie się długo. Produkty Saal Digital nadają się na prezent, a grudzień tuż tuż... :) Zachęcam do skorzystania z rabatu, który dla Was mam :):)


Ceneo